Kiedy organizm atakuje intruz z zewnątrz (bakteria, wirus czy grzyb) lub, wewnątrz, jak w przypadku nowotworów, do walki z nim ruszają m.in. limfocyty B i T oraz komórki NK. To „siły specjalne” układu odpornościowego. Mają wytropić wrogie mikroorganizmy lub komórki nowotworowe. Część z nich może samodzielnie zabić patogeny. Celem innych jest wezwanie posiłków i wytworzenie odpowiednich przeciwciał (immunoglobulin), które je zwalczą. Jeszcze inne specjalizują się w “sprzątaniu” po ataku: niszczą uszkodzone przez intruza komórki organizmu i zapamiętują agresora, by następnej okazji szybciej go wykryć i zwalczyć.
Kiedy, w wyniku wady genetycznej, jeden z elementów układu odpornościowego, nie działa prawidłowo albo wcale, mamy do czynienia z pierwotnymi niedoborami odporności (PNO). Jak tłumaczy dr Marcin Ziętkiewicz, immunolog z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed) jest to grupa ponad 400 zaburzeń.
Czytaj także: Koronawirus niebezpieczny dla osób z PNO
Złożony problem
PNO mają bardzo różnorodny przebieg. Niektóre choroby przez całe życie mogą nie dawać żadnych objawów. Inne ujawniają się w pierwszych dniach po urodzeniu i bez interwencji lekarskiej mogą skończyć się zgonem dziecka. Tak dzieje się na przykład w przypadku ciężkiego złożonego niedoboru odporności (SCID). Dla niemowląt, które się z nim rodzą, zabójcze mogą być mikroorganizmy, które zazwyczaj nie są szkodliwe dla dzieci z prawidłową odpornością. Jedną szansą dla nich jest przeszczep szpiku.
Skrajne różny obraz jest w przypadku izolowanego niedoboru IgA, czyli niedoboru jednego z rodzaju immunoglobulin normalnie produkowanych przez zdrowe osoby. - Większość osób dotkniętych tą chorobą prawdopodobnie nigdy się o nie dowie, gdyż w wielu wypadkach przebieg jest całkowicie bezobjawowy- mówi dr Ziętkiewicz.