Kongresowa komisja ds. wywiadu pod kierownictwem Adama Schiffa przesłuchała kilkunastu świadków – obecnych lub byłych przedstawicieli administracji, większość z wieloletnim doświadczeniem w pracy w administracji państwowej. „Zeznania te, przeprowadzone pod przysięgą, dostarczyły wielu dowodów – żaden z nich nie jest korzystny dla Trumpa" – pisze amerykańska prasa niesympatyzująca z prezydentem.
Pytania bez odpowiedzi
Przed kongresową komisją nie zgodziło się stawić parę osób, które – jak się przypuszcza – mają wiele do powiedzenia w tym Rudolph Giuliani, osobisty prawnik prezydenta, wiceprezydent Mike Pence, Mike Pompeo, John Bolton – były doradca ds. bezpieczeństwa, czy Mick Mulvaney – pełniący obowiązki szefa sztabu w Białym Domu. Ich zeznania mogłyby dodatkowo obciążyć prezydenta i wypełnić luki w dochodzeniu.
Komisja Schiffa zdecydowała się jednak nie tracić czasu na zdobycie sądowych nakazów, by skłonić ich do zeznań. Demokratyczni kongresmani kalkulują, że mają wystarczająco dużo dowodów, by przegłosować artykuły impeachmentu w Izbie Reprezentantów, a czekanie na sąd spowodowałoby, że straciliby impet. – Ci świadkowie utrudniają śledztwo, utrudniają pracę Kongresowi. Powinni wystąpić przed naszą komisją, ale szkoda czasu na czekanie na decyzję sądów – powiedziała przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
– Wiemy, co się stało, i teraz ustawodawcy i wyborcy zdecydują, czy jest to wystarczająco poważne do usunięcia prezydenta – stwierdził Brendan Buck, doradca prawny byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana.