Od stycznia tego roku w areszcie siedzi Arkadiusz B. Jest podejrzany o zorganizowanie i kierowanie grupą przestępczą, mającą na celu wyłudzenie VAT i oszustwa podatkowe. Na fikcyjnym handlu sztuczną biżuterią i tarcicą w krajach UE grupa wyłudziła ok. 5 mln zł – twierdzi Zachodniopomorski Wydział Prokuratury Krajowej.
Czytaj także: Banaś tłumaczył się CBA. Nie zdradza jak
Byłby to „bohater" przekrętów na VAT, jakich wiele, gdyby nie fakt, że Arkadiusz B. przez trzy lata był jednym z najbliższych współpracowników Mariana Banasia w resorcie finansów – był dyrektorem Krajowej Szkoły Skarbowości (KSS) – kuźni kadr Krajowej Administracji Skarbowej, którą wymyślił i powołał do życia Banaś. W tej samej sprawie w areszcie siedzi też Krzysztof B. – inny, do niedawna wysoki urzędnik resortu, który miał ścigać przestępców, a „skubał" państwo na VAT.
Trudno uwierzyć, że ten kompromitujący skandal dla rządu i samego „Pancernego Mariana" dotąd nie wypłynął chociażby podczas opiniowania kandydatów na fotel szefa Najwyższej Izby Kontroli. Ujawniamy jego kulisy.
Twarz walki z przestępczością
Marian Banaś wszedł do Ministerstwa Finansów tuż po wygranych przez PiS wyborach. Miał totalnie zreformować służbę skarbową, i to zrobił – zbudował od podstaw Krajową Administrację Skarbową, która miała stanowić nowy, wyspecjalizowany zespół głównie do walki z mafią VAT-owską, która od lat grała na nosie polskiej skarbówce. Banaś został nie tylko szefem KAS, ale i generalnym inspektorem informacji finansowej oraz pełnomocnikiem rządu do spraw zwalczania nieprawidłowości finansowych na szkodę RP lub UE. To właśnie w ramach tych zasług PiS wytypował go na szefa Najwyższej Izby Kontroli, którą to funkcję ma pełnić sześć lat. „Podkreślam z całą mocą, że kwestia zatrudnienia w służbie jest objęta moją szczególną troską, uwagą i nadzorem. Ta sama zasada przekazywana jest kierownikom podległych jednostek" – zapewniał posłów pod koniec 2016 r. wiceminister Marian Banaś.