Rigby komentuje w ten sposób wykluczenie z partii 21 parlamentarzystów Partii Konserwatywnej, którzy zagłosowali przeciw własnemu rządowi ws. agendy Izby Gmin. W efekcie dziś pod obrady ma trafić tzw. ustawa Hilary'ego Benna, która ma uniemożliwić rządowi przeprowadzenie twardego brexitu bez zgody parlamentu i zmusić rząd o zwrócenie się do UE z prośbą o przełożenie daty brexitu, jeśli do 19 października Izba Gmin nie przyjmie umowy brexitowej, ani nie zaakceptuje wyjścia z Unii bez umowy.
Komentatorka przypomina, że Theresa May w przypadku podobnych kryzysów starał się utrzymać za wszelką cenę jedność partii. Tymczasem Johnson zachowuje się odwrotnie uderzając w przeciwników "szybko, precyzyjnie i bezwzględnie". Rigby zwraca uwagę, że wśród wykluczonych jest 20 byłych ministrów, w tym Philip Hammond, który jeszcze sześć tygodni temu był kanclerzem skarbu, weteran torysów sir Ken Clarke i wnuk Winstona Churchilla Nicholas Soames.
"Buntownicy w efekcie poświęcili swoje polityczne kariery, aby poprzeć próbę zablokowania brexitu bez umowy przez parlament" - pisze Rigby.
Jeden z buntowników w rozmowie ze Sky News podkreślił, że we wtorek zrobiono "pierwszy krok na drodze do uniknięcia niedemokratycznego i szkodliwego braku umowy brexitowej". - Numer 10 (określenie premiera - od numeru ulicy Downing Street przy której znajduje się siedziba szefa brytyjskiego rządu - red.) odpowiedział usuwając z klubu dwóch byłych kanclerzy, byłego lorda kanclerza i wnuka Churchilla. Co się stało z torysami? - pyta.
Według Rigby Johnson zmienia w ten sposób Partię Konserwatywną w partię brexitu, w związku z możliwymi przedterminowymi wyborami, w których kwestia brexitu będzie kluczowa.