Piotr Paduszyński: Co słychać w Trybunale Konstytucyjnym po przejęciu sterów

W sprawach ustrojowych nawet prezydent woli wetować niż pytać.

Aktualizacja: 08.09.2018 09:32 Publikacja: 08.09.2018 00:01

Piotr Paduszyński: Co słychać w Trybunale Konstytucyjnym po przejęciu sterów

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Niedawno przeczytałem w internetowym wydaniu „Rzeczpospolitej", w ślad za TVP Info, że panią sędzię Julię Przyłębską drażni, gdy ktoś bez odpowiednich kompetencji dokonuje oceny zgodności przepisów prawnych z konstytucją.

Bardzo mnie to drażni. Uważam, że wprowadza to anarchizację naszego życia społecznego, również zamęt, jeśli chodzi o prawo – powiedziała prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Uważam, że bez względu na to, czy jest to polityk PiS, PO, Nowoczesnej czy jakiejkolwiek innej partii, jak również czy jest to sędzia w sądzie powszechnym, nie jest to podmiot uprawniony do tego, aby dokonywać oceny, czy jest coś konstytucyjne, czy nie i z tej oceny wywodzić jakieś prawa – dodała.

Ciągle stoi jak byk

Miałem to szczęście, że moja profesja, czyli adwokaci, przynajmniej nie została wskazana paluszkiem. Oczywiście cieszę się także, że zastrzeżenia Pani Prezes budzi jedynie wypowiadanie autorytatywnych opinii o konstytucji, a nie o innych sferach prawa lub życia.

Przeczytawszy o rozdrażnieniu autorki rzeczonej wypowiedzi, sięgnąłem do naszej ustawy zasadniczej. Uczyniłem to zgodnie z poznaną jeszcze na aplikacji zasadą, że prawnik powinien mieć głowę w przepisach, ale niekoniecznie przepisy w głowie. Mogą one przecież ulec zmianie, albo i w pamięci się zatrzeć. Uczyniłem to również ze zwykłej potrzeby zawodowej, ponieważ dobrze, aby adwokat wiedział, czy wypada w sprawie powołać się na konstytucję i wskazać zgodność lub sprzeczność jakiegoś innego przepisu z jej treścią, czy też nie wypada. Zwłaszcza wobec słów wyżej zacytowanych.

Po szybkim przewertowaniu pierwszych dziesięciu przepisów ustawy zasadniczej uspokoiłem się. Okazało się, że jej ust. 2 art. 8 jak był, tak w niej dalej jest, a i moja pamięć o jego treści nie zawiodła. Otóż przepis ten jak byk stanowi, że „Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej".

Nikt nie pyta

Co z tego wynika? Moim zdaniem, skoro konstytucja stanowi, że bezpośrednio, to chyba znaczy, że nie trzeba poszukiwać pośrednika w stosowaniu jej przepisów. To dotyczy zarówno innych przepisów prawa, jak i wskazanych przez autorkę polityków PiS, PO i Nowoczesnej oraz sędziów sądów powszechnych, a także mecenasów i innych obywateli. Czyli chyba mamy prawo mówić, czym jest konstytucja, powoływać się na nią, kłócić o nią, a czasami nawet i na siebie w tej dyskusji trochę powarczeć. Przedmiot jest wystarczająco ważki, by i emocje na wierzch wyciągał.

Poszukiwania w treści konstytucji nie zajęły mi zbyt dużo czasu, co oznacza, że i innym też by nie zeszło zbyt długo, aby przeczytać i zrozumieć jej art. 8 ust.2. Autorce wspomnianej wypowiedzi również. W sposób oczywisty zna ona jego treść i znaczenie. Skoro jednak zna, to skąd owa nieukrywana irytacja i rozdrażnienie, o którym wprost powiedziała?

I tutaj przypomniała mi się refleksja, wracająca jak bumerang przy okazji różnych mniej lub bardziej spektakularnych zmian w strukturze Państwa Polskiego dokonywanych ustawami przez obecną większość parlamentarną. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego nikt z opozycji nie pyta Trybunału Konstytucyjnego o zgodność często niezłych łamańców prawnych oferowanych przez większość parlamentarną? Co więcej, w sprawach o znaczeniu ustrojowym nawet i prezydent Trybunału o nic nie pyta. Weto chyba wydaje się mu mniej ryzykowne. Jak dotąd skierował do Trybunału cztery nowelizacje ustaw: o IPN, o zgromadzeniach, dotyczącą ułatwienia dochodzenia roszczeń i o systemie ubezpieczeń społecznych. Żadna z nich nie ingerowała w strukturę Państwa, a każda po uchwaleniu była gorącym kartoflem dla rządu PiS i musiała na pewien czas zniknąć z oczu opinii publicznej. Tę ostatnią ocenę zostawmy jednak na boku, być może są i inne oceny, nie mniej, a może i bardziej uprawnione. Nie chcę się o to wadzić.

Podstawowy problem, o którym piszę, jest taki, że mimo ogromnych zmian w instytucjach publicznych nikt w Polsce nie pyta Trybunału o sprawy ustrojowe. Przynajmniej od czasu, gdy jego stery przejęli Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński.

A u nas?

Ta refleksja nakazała mi poszukać dalej. Mianowicie tego, jakie w ogóle są funkcje sądów konstytucyjnych. Niezbyt daleko, bo sięgając do Wikipedii, przeczytałem, że „Sądy konstytucyjne kontrolując konstytucyjność prawa, wypełniają szereg funkcji ustrojowych:

1. są formą nakładania konstytucyjnych ograniczeń na działalność władz ustawodawczej i wykonawczej,

2. powstrzymują większość parlamentarną przed uzurpacją władzy,

3. chronią mniejszości przed tyranią większości,

4. pozwalają na rzeczywistą realizację zasad i wartości konstytucyjnych, w tym w szczególności praw obywatelskich, w szczególności w sytuacjach, gdy są one naruszane przez władze lub przez większość społeczeństwa,

5. pozwalają rozwiązać niektóre palące problemy i konflikty, które nie dają się rozwiązać drogą parlamentarną z powodu zbytniej polaryzacji politycznej,

6. dzięki instytucji skargi konstytucyjnej wyposażają obywateli w uprawnienia wpływania na kształt ustroju, przez co są instrumentem pogłębiania demokratyzacji ustroju i zwiększenia jego legitymizacji".

Zgodnie z zasadą, że im głębiej szukasz, tym więcej rzeczy cię zdziwi, natychmiast pojawiło się pytanie, czy nasz Trybunał Konstytucyjny owe funkcje spełnia?

Co do punktów 1, 2, 3 i 5 odpowiedź jest oczywista, że polski Trybunał Konstytucyjny ani nie nakłada konstytucyjnych ograniczeń na działalność władz ustawodawczych, ani nie powstrzymuje większości parlamentarnej przed uzurpacją władzy, ani nie chroni mniejszości przed tyranią większości, ani nie pozwala rozwiązać niektórych palących problemów i konfliktów, które nie dają się rozwiązać drogą parlamentarną z powodu zbytniej polaryzacji politycznej.

Czy nasz Trybunał Konstytucyjny pozwala na rzeczywistą realizację zasad i wartości konstytucyjnych, w tym „w szczególności praw obywatelskich, w szczególności w sytuacjach, gdy są one naruszane przez władze lub przez większość społeczeństwa"? Szczerze mówiąc, nie wykluczam, ale też tego w ostatnich dwóch latach nie jestem w stanie dostrzec. Pozostaje szósta funkcja związana ze skargą konstytucyjną. Niewątpliwie Polacy mają możliwość wnoszenia skarg konstytucyjnych, niemniej w praktyce sądowego stosowania prawa jest to broń albo desperatów, albo ludzi w swoich sprawach więcej niż zirytowanych tym, co z nimi zrobił ustawodawca.

Gdy się na powyższe wyliczenie spojrzy, to pojawia się smutny obraz. Pani Julia Przyłębska niewątpliwie w sposób formalny jest prezesem sądu konstytucyjnego, który oczywiście ma władzę wydawania wyroków. Wątpliwym jednak się staje, czy nasz Trybunał jest nadal sądem konstytucyjnym w znaczeniu funkcjonalnym.

Nie dziwi to rozdrażnienie

Czy to może frustrować? To chyba oczywiste. Aczkolwiek dotychczas myślałem, że bardziej sympatyków opozycji. Tymczasem okazuje się, że wszyscy uczestnicy debat publicznych się rozgadali o konstytucji, każdy z nich ma jakiś swój pogląd na jej treść, czy to w całości, czy to w części, i nikt nawet się nie ogląda na to, co do powiedzenia na jej temat ma czy to Trybunał Konstytucyjny, czy to jego Pani Prezes. Oczywiście każdy się liczy z treścią wyroku, który on wyda, ale mało kogo te wyroki zaskakują.

Również mało kto się zastanawia nad tym, co szefowa Trybunału Konstytucyjnego jako ona sama ma do powiedzenia na temat prawa polskiego i polskiej konstytucji. To musi irytować i drażnić, zwłaszcza gdy się siedzi na tym samym krześle, na którym zasiadali wcześniej inni prezesi Trybunału Konstytucyjnego. Ich poglądy na znaczenie przepisów konstytucji były słuchane z uwagą i zainteresowaniem. ?

Autor jest adwokatem z Łodzi

Niedawno przeczytałem w internetowym wydaniu „Rzeczpospolitej", w ślad za TVP Info, że panią sędzię Julię Przyłębską drażni, gdy ktoś bez odpowiednich kompetencji dokonuje oceny zgodności przepisów prawnych z konstytucją.

Bardzo mnie to drażni. Uważam, że wprowadza to anarchizację naszego życia społecznego, również zamęt, jeśli chodzi o prawo – powiedziała prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?