W środę dojdzie do kolejnego spotkania Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego. Poprzednio spotkali się w połowie czerwca. Ale najnowsza historia ich rozmów o politycznym sojuszu jest jeszcze odrobinę dłuższa. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", szlaki przetarł jeszcze w pierwszej połowie czerwca rzecznik Klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza, który w cztery oczy rozmawiał z Korwin-Mikkem.
Kulesza zapewnia, że celem było jedynie wysondowanie możliwości ewentualnej współpracy. Inaczej sprawę przedstawia źródło „Rzeczpospolitej" w zarządzie partii KORWiN. Zdaniem naszego rozmówcy padły konkretne propozycje. – Oferta zakładała, że w wyborach prezydenckich wystartuje Korwin-Mikke, kilku posłów z Kukiz'15 miałoby dołączyć do jego partii, jeden z nich miałby zostać wiceprezesem. Był też warunek: pozbycie się Przemysława Wiplera – słyszymy od działacza partii KORWiN. – Prezesowi obiecano, że będzie mógł startować z dowolnego okręgu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
– Te szczegóły ktoś sobie dopowiedział – zapewnia jednak Kulesza.
Z obu stron słyszymy natomiast potwierdzenie, że problemem przy ewentualnej współpracy jest Wipler, obecnie wiceprezes partii KORWiN. Działacze obu ugrupowań uważają, że jest współodpowiedzialny za brak porozumienia przed ostatnimi wyborami. Problemem jego adwersarzy jest to, że ma on zarówno w prezydium, jak i w zarządzie partii niekwestionowane poparcie. – Nie ma takiej opcji, żeby jedna osoba mogła pokrzyżować szyki obu ugrupowaniom – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Kukiz.
Muzyk przekonuje, że obecnie warunki bardziej sprzyjają rozmowom, niż miało to miejsce przed wyborami parlamentarnymi z 2015 r., do których „przygotowania toczyły się w gorączce". – Jest dużo czasu, żeby wypracować zadowalający obie strony i wyborców konsensus – mówi Kukiz. – Żeby wspólnie wystartować w wyborach, trzeba mieć do siebie zaufanie, żeby je zdobyć, trzeba się lepiej poznać, a na to potrzeba czasu.