– Płace nauczycieli w szkołach publicznych niemal nieprzerwanie spadają od 2013 r. w porównaniu z przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw. W 2022 r. zasadnicza pensja nauczyciela dyplomowanego, a więc na ostatnim etapie awansu zawodowego, wyniosła już tylko 57 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Skutkiem niskich płac jest masowa ucieczka nauczycieli ze szkół publicznych, a efektem obniżania się jakości publicznej szkoły jest przenoszenie uczniów przez rodziców, których na to stać, do szkół niepublicznych. Dotyczy to zwłaszcza niepublicznych liceów, w których odsetek uczniów podwoił się po 2015 r. i sięga już 10 proc. – mówi dr hab. Andrzej Rzońca, prof. SGH.
Większe płace, mniejsze kadry
Co do tego, że płace w szkolnictwie są za niskie i należy je podnieść, zgodziliby się zapewne wszyscy ankietowani przez nas ekonomiści. Nasze pytanie było jednak inne. Chcieliśmy ustalić, jakie podwyżki byłyby uzasadnione, biorąc pod uwagę ich koszt. Za punkt wyjścia przyjęliśmy zapowiedź PO, że płace pedagogów wzrosną o 30 proc., ale równie hojni są politycy Lewicy. W programie tej partii zapisano wzrost płac nauczycieli o 20 proc., ale nie od nowego roku, tylko od początku kolejnej kadencji parlamentu. A niektórzy przedstawiciele Lewicy mówią o tym, że początkujący nauczyciel powinien zarabiać około 5 tys. zł brutto, czyli o 35 proc. więcej niż obecnie.
Wzrost płac nauczycieli o 30 proc. to, jak można szacować, koszt około 25 mld zł rocznie. Dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie zauważa w tym kontekście, że choć zarobki w oświacie są w Polsce niskie, to wydatki państwa na wynagrodzenia nauczycieli w stosunku do PKB niskie wcale nie są. – To konsekwencja modelu nauczania, w którym występuje stosunkowo duża liczba nauczycieli w przeliczeniu na ucznia, a dni lekcyjne są stosunkowo długie. Uważam, że podwyżki dla nauczycieli, nawet hojne, ze względu na bardzo istotną rolę edukacji w tworzeniu inkluzywnego dobrobytu są konieczne, jednak powinny być związane z naturalnymi procesami zmniejszania się liczby nauczycieli (w ślad za zmniejszającą się liczbą uczniów) i z reformami kładącymi nacisk na wychowawczy i socjalizacyjny wymiar doświadczenia szkolnego – przekonuje. Dr hab. Michał Brzeziński, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW, przyznaje, że podwyżki płac nauczycieli powinny być połączone ze zwiększeniem zakresu ich obowiązków.
Równe zasady
– Wraz ze skokową poprawą atrakcyjności pracy w publicznym sektorze edukacyjnym należy również wyrównać konkurencję pomiędzy szkołami prywatnymi a publicznymi. Obecnie szkoły prywatne są w pozycji uprzywilejowanej, bo mogą selekcjonować kandydatów, co zwiększa ich atrakcyjność dla rodziców i nauczycieli kosztem szkół publicznych. Szkoły prywatne i publiczne powinny działać na równych zasadach – podkreśla z kolei dr Paczos.
Ekonomiści oceniają kluczowe propozycje wyborcze
Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”, który nasza redakcja zainaugurowała w lipcu 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki.
W najbliższych tygodniach publikowali będziemy oceny kluczowych postulatów z programów wyborczych wszystkich partii.
Do udziału w panelu ekonomistów zaprosiliśmy ponad 70 wybitnych naukowców z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Cykliczne badanie opinii tej grupy ekonomistów pozwala na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych.
Szczegółowe wyniki wszystkich dotychczasowych sond są dostępne na: www.klubekspertow.rp.pl.