Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w listopadzie 6858 zł brutto, co oznacza, że było o 13,9 proc. większe niż przed rokiem. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 12,8 proc. rok do roku. Za takimi oczekiwaniami przemawiało to, że w październiku wzrost płac wyraźnie wyhamował w stosunku do września, gdy wynosił 14,5 proc. rok do roku. Wydawało się więc, że dynamika płac słabnie pod wpływem spowolnienia gospodarczego i słabnącej kondycji firm.
Czytaj więcej
Seria ogłaszanych ostatnio znaczących cięć zatrudnienia w znanych spółkach nie wpłynęła na statystyki zwolnień grupowych. Od stycznia do listopada zgłaszano je rzadziej niż w 2021 r.
Listopadowe dane sugerują, że presja na wzrost wynagrodzeń pozostaje wysoka. Do przyspieszenia wzrostu płac w porównaniu do października przyczyniły się wprawdzie premie – standardowe i „inflacyjne” – w niektórych branżach, np. w górnictwie, ale poza tym dynamika wynagrodzeń też pozostaje wysoka. Przykładowo, w przetwórstwie przemysłowym i budownictwie przeciętne wynagrodzenie w listopadzie wzrosło o około 11 proc. rok do roku, tak jak miesiąc wcześniej. Bardzo szybko, w tempie niemal 25 proc. rok do roku, rosną płace w transporcie i logistyce.
We wtorkowych danych trudno więc doszukać się symptomów ochłodzenia na rynku pracy. - Obserwowane sygnały hamowania popytu na pracę (spadek liczby ogłoszeń rekrutacyjnych i liczby wakatów w III kwartale 2022 r.) jak na razie mają ograniczony wpływ na gospodarkę, w której ważniejsze wydają się być strukturalne niedobory pracowników – ocenia Kamil Pastor, ekonomista z PKO BP.