Laskowski odpowiedział na zarzuty Karola Karskiego, który na antenie TV Republika mówił, że wielu redakcjom odmówiono dostępu do akt z afery taśmowej. Od ubiegłego poniedziałku Onet publikuje teksty, w których analizuje to, co znalazło się w aktach - m.in. opublikował znajdujące się w nich nagranie podsłuchanej nielegalnie w restauracji "Sowa i Przyjaciele" rozmowy z udziałem Mateusza Morawieckiego (był wówczas prezesem BZ WBK). Analizę fragmentu rozmowy przygotował też TVN24.

Karski twierdził w TV Republika, że SN udostępniał akta sprawy selektywnie, tylko niektórym dziennikarzom. Laskowski zaprzeczył jednak tym oskarżeniom. Jak mówił z prośbą o dostęp do akt zgłosili się dziennikarze Onetu i "Polityki" i "wszyscy dostali te zgody".

- Zresztą nie bardzo widziałbym podstawę do odmowy. A już zwłaszcza do różnicowania jednych i drugich - przekonywał. Laskowski zarzuca też Karskiemu, że ten "podał nieprawdziwą informację". - Chyba, że czegoś nie wiem - zastrzegł.

Na pytanie czy inne redakcje zwracały się z prośbą o dostęp do akt, Laskowski odpowiedział, że "nie potrafi w tej chwili precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie".

Laskowski zdementował też sugestie, jakoby to ktoś z SN zasugerował dziennikarzom zainteresowanie się aktami sprawy. - Była to sprawa ciesząca się dużym medialnym zainteresowaniem. Z reguły w takich sprawach dziennikarze wnoszą o możliwość zapoznania się z takimi aktami i z reguły takie zgody są udzielane - podkreślał.