Kancelaria Premiera, wtorek 21 lipca 2009 roku. Tuż przed posiedzeniem rządu do Donalda Tuska dociera informacja o zadymie w Warszawie. Handlarze z Kupieckich Domów Towarowych, stworzonych na dziko w samym centrum miasta, bronią się przed eksmisją komorniczą. Na miejscu jest policja gotowa do interwencji.
Tusk się wścieka. Wzywa do siebie kilku ministrów, a także prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Walt. – Chcecie, żebym przegrał wybory?! – krzyczy, pokazując na transmisję telewizyjną. – Wstrzymać interwencję!
Gronkiewicz-Waltz chce złożyć dymisję. Wspiera ją szef MSWiA Grzegorz Schetyna, który broni interweniujących policjantów. Jest już za późno na zatrzymanie szwadronów. Gdy telewizja pokazuje jatkę, Tusk rzuca zdenerwowany: – To wy będziecie ponosić za to konsekwencje.
Całe trwające od 2006 r. rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie znaczone były podobnymi kontrowersjami. Awanse dla skompromitowanych samorządowców, podejrzane powiązania urzędników z prywatnym biznesem, a do tego miejska proza – opóźnione latami oddanie metra, zalany ważny tunel samochodowy czy wysokie opłaty za media i transport.
Do tej pory i pani prezydent, i Platformie – wbrew obawom Tuska – uchodziło to jednak na sucho. Ale teraz sytuacja jest poważniejsza. Narastający od ponad dekady skandal wokół reprywatyzacji stołecznych nieruchomości może Gronkiewicz kosztować karierę, a PiS dać amunicję do kluczowego ataku na Platformę.