Messahel wyraził obawę przed napływem terrorystów z Daesh do Afryki Północnej po spotkaniu z szefami MSZ Egiptu i Tunezji, z którymi omawiał sytuację w ogarniętej przez chaos Libii, która jest obecnie atrakcyjnym miejscem schronienia dla dżihadystów.
Daesh - po sukcesach w 2014 roku i zajęciu znacznych części ogarniętej wojną domową Libii, a także Iraku - w ostatnich miesiącach stracił większość terytoriów kontrolowanych na Bliskim Wschodzie, w tym Mosul i Ar-Rakkę - dwa największe miasta opanowane przez Daesh (to drugie było nieformalną stolicą tzw. kalifatu).
- Nasz region jest zagrożony, przez możliwość powrotu zagranicznych bojowników Daesh - ocenił Messahel. - Z doniesień wynika, że wielu z nich wróci do naszego regionu - dodał.
Algieria, Tunezja i Egipt rozmawiają o metodach rozwiązania kryzysu w Libii, która jest niestabilna od upadku Muammara Kadafiego. Cel jaki stawiają sobie państwa Afryki Północnej to "zachowanie jedności i stabilności Libii i integralności terytorialnej tego kraju, a także podtrzymanie dialogu pomiędzy libijskimi politykami".
Z kryzysu w Libii korzystają obecnie nie tylko dżihadyści, ale także handlarze broni i przemytnicy ludzi.