Czarno-białe zdjęcia: prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką, posłów i senatorów, którzy zginęli w sobotniej katastrofie rządowego tupolewa na lotnisku pod Smoleńskiem. I morze zniczy i kwiatów leżących na kwietniku opodal budynku Sejmu RP. Co chwila pojawiają się nowe.
Gromadzą się ludzie, zwykli przechodnie. Starszy, siwy mężczyzna przyklęka. – Większość z nich codziennie widziałem, mieszkam w pobliżu. Niektórzy mówili mi „dzień dobry”– opowiada łamiącym się głosem.
W gwarnych zazwyczaj pomieszczeniach Sejmu przejmująca cisza.
– W sobotę w klubie rozdzwoniły się telefony z pytaniami, czy na pewno Arkadiusz Rybicki, Sebastian Karpiniuk czy Grzegorz Dolniak wsiedli na pokład samolotu. Czy może inni posłowie byli na liście. Nie myśleliśmy o nich w kategoriach politycznych, ale jak o naszych kolegach – opowiada „Rz” poseł Michał Szczerba (PO).
Jowialny, skory do żartów i plotek poseł Andrzej Dera (PiS) z poszarzałą od smutku twarzą ściska dłoń składającego mu kondolencje Wacława Martyniuka (Lewica). – My doznaliśmy olbrzymiej straty, ale was wręcz rozbiło – mówi do Dery ze współczuciem polityk lewicy.