– Trzeba było kogoś takiego, jak Madiba, by uczynić wolnymi nie tylko więźniów, ale też ich strażników – mówił prezydent USA Barack Obama, używając imienia Nelsona Mandeli w języku xhosa, jak go powszechnie w RPA nazywano.
Pełnych uznania słów pod adresem pierwszego czarnoskórego prezydenta RPA podczas dzisiejszych uroczystości pogrzebowych padło jeszcze bardzo wiele. Na stadion w Soweto, gdzie się odbywały, przybyło ponad 90 przywódców z całego świata oraz wiele sławnych osób. – Mandela znów nas zjednoczył – mówił prezydent RPA Jacob Zuma. Symbolem tego zjednoczenia może stać się uścisk dłoni, jaki prezydent Obama wymienił z Raulem Castro, co jest gestem bezprecedensowym, bo napięte stosunki między USA a Kubą panują od ponad pół wieku.
Dzisiaj wszystko urastało jednak do rangi symbolu. Na stadionie, gdzie odbywały się uroczystości, Nelson Mandela wygłosił swe pierwsze przemówienie po uwolnieniu z więzienia w lutym 1990 r. Dokładnie w tym samym miejscu po raz ostatni pojawił się publicznie tuż przed finałowym meczem piłkarskich mistrzostw świata rozgrywanych po raz pierwszy w Afryce. Zdobycie przez RPA prawa do organizacji turnieju w 2010 r. było ostatnim sukcesem dyplomatycznym Nelsona Mandeli. Datę dzisiejszych uroczystości również wybrano nieprzypadkowo. Odbyły się 20 lat po wręczeniu Mandeli i ostatniemu prezydentowi RPA okresu apartheidu Frederikowi Willemowi de Klerkowi Pokojowej Nagrody Nobla.
Symboliczny stał się nawet deszcz, w strugach którego stali zebrani na stadionie. – W naszej tradycji, gdy podczas pogrzebu pada, oznacza to, że bogowie cieszą się na twój widok w niebie – mówił wiceszef Afrykańskiego Kongresu Narodowego Cyril Ramaphosa. I może właśnie z powodu tej symboliki tak wymowne było to, że dzisiaj część stadionu w Soweto, który może pomieścić 95 tys. ludzi, była pusta.
Barack Obama nazwał dzisiaj Mandelę „ostatnim gigantem XX wieku". Choć na świecie były prezydent RPA był postacią powszechnie szanowaną, a w ojczyźnie wręcz uwielbianą, ocena jego spuścizny wcale nie jest łatwa. Szczególnie dlatego, że „tęczowy naród", o którym Nelson Mandela tak marzył i do budowy którego dążył, tak naprawdę wciąż nie istnieje.