Politycy Koalicji Obywatelskiej przypomnieli w czwartek o wątpliwościach dotyczących wyborów za granicą. I upływającym czasie potrzebnym na ich organizację. Sprawa dotyczy przede wszystkim liczby komisji za granicą. – MSZ do dziś nie opublikowało listy tych komisji. Nasi rodacy nie wiedzą, gdzie będą głosować ani też od kiedy będą mogli się zapisywać do głosowania – podkreślił w czwartek w Sejmie Robert Tyszkiewicz, szef sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.
Sprawa jest o tyle poważna, że w sytuacji, gdy zgodnie z prawem komisje mają 24 godziny na przeliczenie głosów – inaczej głosy przepadają – istnieje ryzyko, że tysiące głosów Polonii zostaną uznane za niebyłe.
Czytaj więcej
Pytania zaproponowane przez PiS są nielogiczne, pełne inwektyw i insynuacji, a ukryte cyniczne cele władzy są aż nadto widoczne – pisze politolog i socjolog.
„Rzeczpospolita” już kilka miesięcy temu opisywała symulacje liczenia głosów, które przeprowadziły środowiska polonijne w Londynie, a które pokazały, że w dużych komisjach wyborczych problem rzeczywiście jest palący. Zgodnie z nimi komisje będą mogły przeliczyć ok. 2 tysiące głosów dziennie, a w niektórych z nich wyborców może być dużo więcej, nawet kilkanaście tysięcy. Wprowadzone w tym roku nowe zasady liczenia głosów – taka jest obawa opozycji – mogą spowolnić ten proces
Wybory parlamentarne: Ile komisji za granicą? 112 więcej
Tyszkiewicz w czwartek przedstawił listę nowych 112 komisji, których utworzenie zdaniem środowisk polonijnych pomogłoby rozwiązać problem. Lista miała trafić w czwartek do MSZ. Politycy KO podkreślali, że z ubiegłotygodniowego posiedzenia Komisji Łączności z Polakami za Granicą wynika, iż MSZ planuje utworzenie dużo mniejszej liczby komisji, niż byłoby to niezbędne zdaniem Polonii do oddalenia groźby na przepadek części głosów, które padną 15 października. Politycy KO mówili, że komisji ma być 360 w porównaniu z 320 obecnie.