Czy Rosja wygrywa wojnę z Ukrainą?
Władimir Putin zbudował przez ostatnie pół roku przewagę strategiczną. Teraz przejmuje inicjatywę na froncie. Cele, które sobie zakłada w ofensywie zimowej, być może i wiosennej, będzie mógł osiągać. Tym bardziej, że widać, iż koalicja wspierająca Ukrainę mocno się kruszy, czego przykładem jest Holandia, Słowacja, Węgry i teraz to, co stało się w Kongresie – Amerykanie nie chcą już tak bardzo wspierać Ukrainy, jak czynili to do tej pory. A zatem to są złe wieści dla Ukrainy, dobre dla Putina.
Czy ta wojna będzie trwała – na wykrwawienie, na wyniszczenie, na przeczekanie?
Zdecydowanie będzie to krwawa wojna, która wyczerpie obie strony bardzo mocno, ale głównie poturbuje Ukrainę. Nie będzie już Ukrainą, jaką była przed wojną, to po pierwsze. Po drugie, nie ma potencjału do tego, żeby tę wojnę prowadzić z dużą intensywnością. Wynika to z tego między innymi, że pomoc Zachodu będzie coraz bardziej ograniczana. Wsparcie polityczne jest bardzo miałkie, niezdecydowane. I po trzecie, Ukraińcy już nie mają potencjału ludzkiego, żeby móc wojnę wielkoskalową z taką intensywnością jak do tej pory prowadzić. Ukraińcy stoją przed wielkimi wyborami, tym bardziej, że na scenie polityczno-wojskowej w Kijowie jest duże zamieszanie, które powoduje wielki entuzjazm w Moskwie. Jest też niezadowolenie wśród Ukraińców, a głównie wśród wojskowych, którzy walczą świetnie na froncie, bo to są dobrzy żołnierze. Cele, które założył sobie Zełenski, jeżeli ich nie zredefiniuje, są nie do zrealizowania. Nie doprowadzi do wyzwolenia okupowanej Ukrainy. A to jest to, do czego się zobowiązał przed narodem ukraińskim i czego od niego naród oczekuje. Moim zdaniem jest to niemożliwe.