Gdy przez europejskie media przetaczały się głosy zdziwienia i oburzenia w reakcji na wywiad niemieckiego admirała, jego belgijski kolega zapewniał o lojalności wobec NATO. Szef niemieckiej floty Kay-Achim Schönbach wzywał do zrozumienia i szacunku dla Putina, tymczasem admirał Michel Hofman, szef belgijskich sił zbrojnych, opowiadał o tym, jak podlegający mu żołnierze przygotowują się do zagrożenia na wschodnich granicach NATO.
– Teraz sytuacja geopolityczna sprowadza nas z powrotem do kontekstu, w którym obrona zbiorowa nie jest tylko teoretyczną koncepcją NATO. Musimy to brać pod uwagę na co dzień w naszej organizacji – powiedział admirał w wywiadzie udzielonym belgijskim mediom. Według Hofmana zagrożenie jest poważne i Belgia gotowa jest wysłać 250 żołnierzy na wschodnią flankę w oddziałach dowodzonych przez Francję w ramach NATO. Belgijskie F-16 już patrolują przestrzeń powietrzną nad Bałtykiem, kolejne są gotowe w razie podwyższenia poziomu zagrożenia, podobnie jak jeden okręt marynarki wojennej.
Czytaj więcej
Sojusz z Wielką Brytanią i Ukrainą dałby Polsce miejsce wśród krajów wymiernie pomagających władzom w Kijowie.
– Lubimy postrzegać nasz kraj jako takie miejsce spotkań w Europie. Bruksela jest siedzibą zarówno NATO, jak i UE, dlatego dla Belgii wierność fundamentom obu tych organizacji jest kluczowa – mówi „Rzeczpospolitej” David Criekemans, wykładowca spraw międzynarodowych na Uniwersytecie Antwerpskim. Oznacza to, że nigdy nie będzie podważać zasad solidarności w NATO i obowiązku zbiorowej obrony, ale jednocześnie bardzo zależy jej na tym, żeby wzrosła rola polityczna UE, która – jak dotąd – nie jest obecna w negocjacjach z Rosją. Belgia poprze unijne sankcje, wypracowywane wspólnie z USA, wyśle żołnierzy w ramach NATO i będzie okazywać wsparcie dla Ukrainy. Również dlatego, że w jej interesie jest wzmacnianie NATO.
– Tylko z pozycji względnej siły można dokonać postępu przy stole negocjacyjnym z Moskwą. Przecież zabezpieczenie prawa do istnienia mniejszym państwom – nawet jeśli mają silniejszych sąsiadów – dotyczy nie tylko Ukrainy. Jest to również dobrze rozumiany interes własny Belgii i Europy – uważa Alexander Mattelaer, ekspert think tanku Egmont Institute.