Za 1 dolara płacono w poniedziałek po południu 0,843 franka. Notowania szwajcarskiej waluty były więc tylko o 1 centyma wyższe niż w dołku z końca zeszłego roku. W relacji do euro notowania franka były natomiast nieco bardziej oddalone od rocznego minimum. Jedno euro kosztowało bowiem w poniedziałek 0,944 franka. W sierpniu kurs sięgał prawie 0,93 franka, a w dołku z przełomu roku wynosił 0,921 franka za 1 euro. Część analityków spodziewa się jednak, że w nadchodzących miesiącach kurs może zbliżyć się do 0,90 franka za 1 euro. Oznaczałoby to, że szwajcarska waluta stałaby się najsilniejsza od 2015 r.
Za takim scenariuszem opowiadają się m.in. analitycy JPMorgan Chase oraz BNY Mellon. Tymczasem mediana prognoz analityków, zebranych przez agencję Bloomberga, sugeruje, że na koniec 2024 r. za 1 euro będzie płaciło się 0,95 franka, a najbardziej „niedźwiedzie” prognozy dla szwajcarskiej waluty (autorstwa m.in. strategów Banco Santander) mówią o 1 franku za 1 euro.
Wolne tempo obniżek stóp procentowych
Co miałoby przemawiać za ewentualnym dalszym umocnieniem franka? Przede wszystkim polityka Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB). W tym roku obciął on swoją główną stopę procentową już trzykrotnie, łącznie o 75 pkt baz., do poziomu 1 proc. Zapowiedział kolejne cięcia, ale przestrzeń do nich jest niewielka, a ich tempo nie będzie duże, gdyż SNB podejmuje decyzje w sprawie stóp raz na kwartał.
Analitycy spodziewają się więc, że do połowy 2025 r. może on obniżyć główną stopę jeszcze łącznie o 60 pkt baz. Średnio oczekują też, że w tym czasie Europejski Bank Centralny obetnie stopy łącznie o 150 pkt baz. EBC zaczął cięcia później niż SNB (dokonał ich dwukrotnie, obniżając stopę depozytową łącznie o 50 pkt baz., do poziomu 3,5 proc.). Może on jednak dokonywać kolejnych cięć częściej niż bank centralny Szwajcarii. To powinno osłabiać euro, a wzmacniać franka.