- Przedstawiliśmy wyniki I kwartału osiągnięte w warunkach, które nie wykazują poprawy: utrzymują się napięcia geopolityczne i w łańcuchach dostaw. W tych warunkach dostarczyliśmy 142 samolotów (12 A220, 116 z rodziny A320 i po siedem A330 i A350) - oświadczył prezes Guillaume Faury. To pozwoliło zwiększyć obroty o miliard euro do 12,9 mld i wypracować zysk operacyjny EBIT 577 mld (wobec 773 mln rok temu) i zysk netto 585 mln euro. Dział śmigłowców wydał 50 sztuk, zmniejszył obroty o 9 proc. i zysk EBIT do 71 mln, a dział sprzętu wojskowego poniósł stratę operacyjną 9 mln, zwiększył obroty o 4,3 proc., wydał jeden samolot A400M.
Czytaj więcej
Airbus zwiększa produkcję samolotów, co oznacza też wzrost kosztów, a Boeing musi ją zmniejszać. Podobnie jest z dostawami dotychczas w tym roku.
Grupa przygotowuje się do zwiększenia w tym roku rytmu produkcji szerokokadłubowych A330 do 4 co miesiąc, a od 2026 r. do 14 najmniejszych A220 co miesiąc, 75 sztuk maszyn z rodziny A320 i dojścia w 2028 r. do 12 sztuk A350. Na te przygotowania Airbus wydał 1,8 mld euro, dwukrotnie więcej niż przed rokiem, ale w udrożnieniu od Boeinga, który „spalił” 4 mld dolarów, nie miał problemów z jakością.
W ciągu 3 miesięcy grupa z Tuluzy otrzymała zamówienia netto (bez rezygnacji) na 170 maszyn, zwłaszcza na 71 A350, w tym 30 kupione przez indyjską IndiGo. W końcu kwietnia ta linia zamówiła kolejne 30 A350-900 z opcją 70 dalszych o wartości 9,5 mld dolarów w cenach katalogowych.
W bieżącym roku Airbus przewiduje dostarczenie klientom ok. 800 samolotów, osiągnięcie zysku EBIT 6,5-7 mld euro i przepływów wolnej gotówki ok. 4 mld euro.