Sama Lufthansa nie wykona dzisiaj ponad 1000 połączeń. Z tego powodu ucierpi ponad 130 tysięcy niedoszłych pasażerów samej Lufthansy, ale także i innych linii lotniczych. A zakłócenia w rozkładach lotów do tych dwóch portów i przesiadek potrwają przynajmniej do końca tego tygodnia.
— Musieliśmy odwołać połączenia do Frankfurtu i Monachium, ponieważ to Lufthansa obsługuje nasze loty w tych portach. Rejsy do Berlina i Hamburga odbywają się normalnie — powiedział „Rzeczpospolitej” Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT.
Wcześniej Niemcy oceniali, że kłopoty mogą wystąpić także na innych lotniskach w kraju, w tym właśnie w Berlinie, Dusseldorfie, Hamburgu. Protestujący uznali jednak, że trzeba uderzyć tam, gdzie ich akcja będzie najbardziej odczuwalna.
Czytaj więcej
Niemiecka Lufthansa odwołała ponad tysiąc rejsów, głównie z Frankfurtu i Monachium. Ucierpi na tym ponad 130 tysięcy pasażerów. Niektórzy z nich nie polecą wcale, bo nie ma dla nich miejsc w samolotach.
I rzeczywiście tak jest. Ostatecznie na dwóch największych niemieckich lotniskach panuje chaos. Pasażerowie narzekają, że komunikaty, jakie otrzymują SMS-ami są niejasne, czasami ten sam powtarzany jest wielokrotnie, kiedy indziej informacje są sprzeczne. — Wątpliwości nie pozostawiają tylko te, kiedy słyszymy, że nie ma co wyczekiwać w kolejkach na odebranie vouchera na pokój w hotelu, bo ci, którzy nie odlecą noclegi, muszą sobie zapewnić sami. Potem mogą domagać się zwrotu pieniędzy korzystając z formularzy zamieszczonych na stronie internetowej — mówił „Rzeczpospolitej” jeden z niedoszłych pasażerów.