Teatr Dramatyczny po Monice Strzępce: Spajanie horyzontów Wojciecha Farugi

Chcemy trafić do szerokiego grona odbiorców i podważyć dychotomię między teatrem dobrym a skierowanym do szerokiego grona, który zakłada słabą jakość artystyczną – mówi Wojciech Faruga, dyrektor Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy od listopada 2024.

Publikacja: 18.06.2024 04:30

Wojciech Faruga

Wojciech Faruga

Foto: PAP, Tytus Żmijewski

Zaskoczyła pana propozycja władz stolicy?

O sytuacji, w jakiej znalazł się warszawski Teatr Dramatyczny po dyrekcji Moniki Strzępki i jej odwołaniu, było dość głośno. Wiedziałem też, że konkurs na nowego dyrektora nie został rozstrzygnięty. Słyszeliśmy, że są poszukiwania następcy. Fakt, że znaleźliśmy się z Julią Holewińską w grupie tych, do których zadzwoniono, nie był więc pełnym zaskoczeniem. Zaskoczyło nas jednak tempo zdarzeń. Poproszono nas o wstępną propozycję repertuarową na dwa sezony. Kiedy okazała się dla miasta interesująca, prawie natychmiast wszczęto procedurę powołania mnie na stanowisko dyrektora. Mam więc świadomość, że muszę z jednej strony dokończyć sprawy związane z kończącą się dyrekcją w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, gdzie trwa przebudowa, a równocześnie poinformować pewnych twórców o chęci współpracy z nimi w Teatrze Dramatycznym. I właśnie w tej chwili ten proces już się zaczął.

Do kogo pan dzwoni?

Nie mogę podawać jeszcze konkretnych nazwisk, bo rozmowy trwają. Myślę, że tę listę zamkniemy do końca czerwca. I najpierw, rzecz jasna, poinformuję o tym zespół Teatru Dramatycznego.

Czy bycie w duecie z Julią Holewińską może sugerować, że będzie chciał pan zrobić z Dramatycznego drugi w Warszawie Teatr Powszechny?

Myślę, że lepiej nie ulegać sugestiom czy porównaniom w tym przypadku. I jeżeli do czegoś się możemy odnieść, to raczej do czterech sezonów artystycznych i dwudziestu kilku premier, jakie wspólnie z Julią zaprogramowaliśmy w Bydgoszczy. Z Julią znamy się właściwie od czasów egzaminów na wydział reżyserii. Wspólna dyrekcja w Bydgoszczy pokazała, że dobrze się rozumiemy. Często uzupełniamy. Lubimy ze sobą dyskutować, sprzeczać się, ale nigdy nie dochodziło do jakichś kłótni, bo mimo różnic podobnie patrzymy na teatr. Najzabawniejsze są w tej pracy te momenty, kiedy oboje tak samo widzimy argumenty „za i przeciw” i trudno nam podjąć decyzję, ale wtedy rozmawiamy, także z innymi pracownikami i pracowniczkami teatru.

Czytaj więcej

Dyrektorka Monika Strzępka odwołana

Czyli nie będzie w Warszawie drugiego Powszechnego.

Tak samo jak, mamy nadzieję, nie będzie drugiego Studio, drugiego TR czy drugiego Ateneum. To wszystko wspaniałe, wyraziste sceny, ale chcemy budować program Teatru Dramatycznego w oparciu o nasz pomysł i historię tego miejsca. Oboje mamy świadomość co do autonomii Dramatycznego, jego historii – faktu, że był on miejscem nie tylko ważnych premier, ale i prapremier. Budując repertuar tego teatru, chcemy zapraszać nazwiska mniej z Warszawą kojarzone, z kraju, ale też z zagranicy. Teatr Dramatyczny był historycznie jedną z najważniejszych scen w Polsce i do tego chcemy nawiązywać.

Tu nieco naraża się pan dyrektorowi Teatru Narodowego, gdzie właśnie pracuje pan nad jesienną premierą „Fausta”.

Narodowy, z założenia, jest poza konkurencją.

Tak, tylko chciałem zwrócić uwagę, że najbliższe miesiące będą dla pana wyjątkowo pracowite.

Jestem przekonany, że dobrze się to wszystko uda pogodzić. O Polskim w Bydgoszczy już wspomniałem. W Dramatycznym wprawdzie praktycznie rozpocznę dyrektorowanie od listopada, ale za chwilę czeka mnie spotkanie i bardzo konkretna rozmowa z Mariuszem Guglasem, który jest związany z tą sceną od lat, teraz jest pełniącym obowiązki dyrektorem, a po mojej nominacji pozostanie w gronie dyrekcji jako szef administracyjny.

Czytaj więcej

Teatr Dramatyczny bez dyrektora. Konkurs nierozstrzygnięty

Jakim teatrem będzie Dramatyczny pod pana, państwa, dyrekcją?

Wolałbym mówić „wraz” raczej niż „pod”. Hasłem, które przyświecać będzie naszej dyrekcji, jest spajanie horyzontów. Chcemy budować scenę, która nikogo nie wyklucza, ze względu na wiek, płeć, wykształcenie czy gust, czyli chcemy trafić do dość szerokiego grona odbiorców, a jednocześnie podważyć funkcjonującą w polskim teatrze dychotomię pomiędzy teatrem dobrym a skierowanym do szerokiego grona widzów, który zwykle zakłada słabą jakość artystyczną. W Polsce, gdy ktoś używa określenia „teatr środka”, brzmi ono przeważnie jak przytyk. Wierzymy, że można robić teatr wysokiej jakości artystycznej i docierający do szerokiej publiczności.

Będziecie działać na trzech scenach, bo ostatnio historyczna sala im. Haliny Mikołajskiej została wyłączona.

Będziemy starali się maksymalnie wykorzystać całą przestrzeń Dramatycznego. Scena, o której pan wspomniał, mimo znakomitej patronki jest wąska i długa, więc dość trudna do eksploatacji. Najważniejszym wyzwaniem jest oczywiście duża scena, na której w ostatnich latach było wyjątkowo mało premier. Praktycznie jedna. Przymierzamy się do niej z tym większą radością, że właściwie podczas dyrekcji w Bydgoszczy tamtejsza duża scena była wyłączona najpierw z powodu pandemii, a potem remontu.

Powrócicie do spektakli muzycznych?

Z pewnością ich nie wykluczamy, ale na pewno nie chcemy, by zdominowały dużą scenę. Chcemy, by repertuar, jaki proponujemy, był wyważony.

Wrócę jeszcze na chwilę do duetu z Julią Holewińską, bo kolektywna dyrekcja Moniki Strzępki się nie sprawdziła.

Działamy w duecie, ale za ostateczne decyzje to ja ponoszę odpowiedzialność. Poza tym to jest absolutnie typowe, że teatrami, zwłaszcza dużymi, zarządzają duety. W tym przypadku nie zapominajmy też, że swoją funkcję będę sprawował również we współpracy z Mariuszem Guglasem. Kompletnie nie odpowiada mi model teatru jako instytucji feudalnej, w której dyrektor jest na tyle osamotniony, że z jego zdaniem się nie dyskutuje. Taki układ nie działa ani na korzyść teatru, ani na korzyść dyrektora.

Czytaj więcej

Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce

Monika Strzępka przyznała, że poprzednik pozostawił jej pole minowe i żeby teatr mógł funkcjonować, musi zwolnić połowę zespołu. Czy władze miasta wspominały o takiej potrzebie?

Nie było to tematem rozmów. Władze zapewniły mi dużą swobodę i zadeklarowały wsparcie, na co bardzo liczę. Czekają nas poważne wyzwania. Aby osiągnąć sukces artystyczny, ważne jest, poza wszystkim, by pracujący tu ludzie mieli poczucie sensu wspólnego działania, i to odbudowanie wewnętrznego zaufania jest niezwykle ważne. Temu zespołowi potrzeba spokoju, czasu i wiary. To rzeczy absolutnie nie do przecenienia.

Nie dziwi pana, że najbardziej liczą się ostatnio dyrektorzy ściągnięci z placu budowy? Dyrektorem teatru telewizji został Michał Kotański ściągnięty z placu budowy teatru w Kielcach, na dyrekcję Teatru Dramatycznego w Warszawie ściągnięto pana z placu budowy Teatru Polskiego w Bydgoszczy…

Może chodzi o hart ducha. Remont teatru to zawsze wyzwanie. Na szczęście w przypadku Teatru Polskiego w Bydgoszczy przebudowa jest mocno zaawansowana. Ostatnio np. wybieraliśmy rodzaj lakieru do podłóg. Mam więc poczucie, że mimo pandemii i innych przeciwieństw doprowadziłem tę inwestycję do takiego etapu, że teraz można ją spokojnie dokończyć pod nadzorem miasta, które jako inwestor zastępczy czuwa nad przebiegiem tego remontu od samego początku inwestycji. Oczywiście złożyłem też deklarację, że jeśli będę potrzebny, to chętnie podzielę się swym doświadczeniem z nową dyrekcją, która zostanie wyłoniona w drodze konkursu, bo moja kadencja w Bydgoszczy kończy się w sierpniu. Uważam, że tym, czego bardzo nam brakuje, jest właśnie racjonalne i przyjazne przekazywanie doświadczenia i wiedzy o instytucji między kolejnymi dyrekcjami, traktowanie zmian w zarządzaniu instytucjami kultury jako sztafety, nie jako ciągu rewolucji.

W Warszawie czeka pana kolejny teren budowy.

W mniej materialnym znaczeniu, ale tak.

Wojciech Faruga, reżyser teatralny i operowy, performer, scenograf. Studiował reżyserię na warszawskiej AT oraz filozofię na UW. W latach 2012–2021 dyrektor artystyczny Festiwalu Korczak oraz 18. światowego Kongresu ASSITEJ w 2014 roku. Twórca zwycięskiej koncepcji ekspozycji Muzeum Katyńskiego, reżyseruje w wielu teatrach w Polsce, laureat wielu nagród i wyróżnień. Od 2020 roku do sierpnia 2024 roku wraz z Julią Holewińską kieruje Teatrem Polskim w Bydgoszczy. Po odwołaniu Moniki Strzępki z funkcji dyrektora Teatru Dramatycznego i nierozstrzygnięcia konkursu na jej następcę.

Zaskoczyła pana propozycja władz stolicy?

O sytuacji, w jakiej znalazł się warszawski Teatr Dramatyczny po dyrekcji Moniki Strzępki i jej odwołaniu, było dość głośno. Wiedziałem też, że konkurs na nowego dyrektora nie został rozstrzygnięty. Słyszeliśmy, że są poszukiwania następcy. Fakt, że znaleźliśmy się z Julią Holewińską w grupie tych, do których zadzwoniono, nie był więc pełnym zaskoczeniem. Zaskoczyło nas jednak tempo zdarzeń. Poproszono nas o wstępną propozycję repertuarową na dwa sezony. Kiedy okazała się dla miasta interesująca, prawie natychmiast wszczęto procedurę powołania mnie na stanowisko dyrektora. Mam więc świadomość, że muszę z jednej strony dokończyć sprawy związane z kończącą się dyrekcją w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, gdzie trwa przebudowa, a równocześnie poinformować pewnych twórców o chęci współpracy z nimi w Teatrze Dramatycznym. I właśnie w tej chwili ten proces już się zaczął.

Pozostało 88% artykułu
Teatr
Premiera „Boeing Boeing” oraz jubileusz Mikołaja Krawczyka w Teatrze Capitol
Teatr
Putin już bombarduje Polskę – w legnickim teatrze
Teatr
Okropny „Faust” Wojciecha Farugi w Teatrze Narodowym
Teatr
Najważniejsza niemiecka nagroda teatralna, "Der Faust", dla Łukasza Twarkowskiego za multimedia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Teatr
Największy książkowy bestseller ostatnich lat w teatrze. „Chłopki" w Legnicy