Moskiewski gigant od chwili gdy włączył się w światową sieć transmisji, zachował w niej odrębną pozycję. Jako jedyny udostępnia wyłącznie przedstawienia baletowe, jakby chciał podkreślić, że Bolszoj ma nadal najlepszy zespół na świecie.
Rosnąca z każdym rokiem rywalizacja zmusiła Rosjan do bardziej elastycznej postawy. Początkowo Teatr Bolszoj udostępniał tylko wcześniej zarejestrowane produkcje baletowe. Obecnie coraz częściej decyduje się na transmisje live. Sa one zdecydowanie bardziej atrakcyjne dla widzów na świecie, którym pochlebia świadomość, że oglądają w kinach dokładnie to, co publiczność siedząca w tym czasie w teatrze.
W najbliższą niedzielę będziemy mogli uczestniczyć w premierze „Giselle". Najsłynniejszy balet pierwszej połowy XIX w. wystawił tym razem w Teatrze Bolszoj Aleksiej Ratmański. To najważniejszy obecnie choreograf rosyjski, na stałe związany z American Ballet Theatre. Jest wybitnym specjalistą od baletowej klasyki, stara się ją odświeżać, jednak bez rewolucyjnego podejścia.
Zwolennicy baletu tradycyjnego będą z tej „Giselle" zadowoleni, podobnie jak z zaplanowanej na 23 lutego kolejnej transmisji z Teatru Bolszoj. Będzie to nieśmiertelna wersja „Jeziora łabędziego", ale w nowej obsadzie. Te baletowe spektakle z Moskwy oglądać może w Polsce publiczność w ponad 20 miastach.
Większym zainteresowanie cieszą się u nas transmisje z Metropolitan Opera w Nowym Jorku, która jako pierwsza wpadła na pomysł stworzenia własnej globalnej widowni. Starannie dobiera też repertuar, dbając o to, by obok największych operowych hitów były to najciekawsze premiery.