Szef MSZ Węgier Peter Szijjarto poinformował na Facebooku, że wezwie dyplomatów w związku z tym, że Węgry "nie życzą sobie żałosnego, obłudnego pouczania" i dodał, że Budapeszt będzie podążał własną drogą.
Kontrowersje budzą przepisy przyjęte w związku z epidemią koronawirusa, które umożliwiają premierowi Węgier bezterminowe rządzenie krajem za pomocą dekretów. Przepisy te wywołały krytykę organizacji broniących praw człowieka i Komisji Europejskiej.
Rada Europy była jedną z pierwszych instytucji ostrzegających przed erozją demokracji na Węgrzech. Sekretarz generalna Rady Europy, Marija Pejcinovic Buric, w liście z 24 marca ostrzegała, że bezterminowy i pozbawiony kontroli stan nadzwyczajny nie pozwala na zagwarantowanie zachowania podstawowych reguł demokracji.
Szefowie MSZ Danii, Finlandii, Islandii, Norwegii i Szwecji napisali 6 maja do Buric, że "podzielają jej obawy wyrażone w tym liście".
Tymczasem Orban już 26 marca w odpowiedzi na list Buric podkreślił, że przyjęte przepisy nie dają mu nieograniczonej władzy, ponieważ nadzwyczajne uprawnienia może odebrać mu parlament.