Ursula von der Leyen: Nord Stream 2 to projekt polityczny

O Rosji i jej gazociągu, o zielonym ładzie, nowym pakcie imigracyjnym, zmianach w traktatach i brexicie mówi Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Aktualizacja: 21.09.2020 11:15 Publikacja: 20.09.2020 17:57

Ursula von der Leyen: Nord Stream 2 to projekt polityczny

Foto: European Union 2020 - Source : EP/ Daina LE LARDIC

Powiedziała pani w czasie wystąpienia w Parlamencie Europejskim, że żaden gazociąg nie poprawi relacji z Rosją. Ale czy może pogorszyć? I czy po próbie otrucia Aleksieja Nawalnego UE nie powinna przemyśleć swojego stosunku do Nord Stream 2?

Przez długi czas wielu uważało, że Nord Stream 2 jest czysto ekonomicznym przedsięwzięciem. Jestem głęboko przekonana, że to też jest wysoce polityczna inwestycja. A wzór postępowania Rosji nie zmienił się na lepsze w czasie budowy tego gazociągu, raczej na gorsze. Nadzieja, że handel i biznes gazowy poprawią relacje z Rosją, blaknie. Dlatego sądzę, że musimy sobie to jasno powiedzieć. Tak, to jest polityczny projekt. I nie, on nie doprowadzi do zmiany zachowania Rosji.

Ale czy nie sądzi pani, że efektem tego powinna być próba zablokowania Nord Stream 2 przez UE?

Komisja Europejska od strony biznesowej maksymalnie już wykorzystała swoje możliwości. Teraz trzeba to umieścić w kontekście politycznym.

W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska opublikowała wytyczne dotyczące funduszu odbudowy i odporności gospodarki po pandemii i wyznaczyła cel: 37 proc. na cele klimatyczne i 20 proc. na cyfrową transformację. Zrobiliście to, bo boicie się, że państwa będą używać tych pieniędzy na cięcia podatków i czy inne politycznie motywowane inicjatywy?

W czasie historycznego szczytu w lipcu był szeroki konsensus w sprawie zielonego ładu i cyfryzacji. I już wtedy zostało powiedziane, że 30 proc. wszystkich pieniędzy, a więc także unijnego budżetu, musi iść na cele zielone.

Uważam, że narodowe plany odbudowy i zwiększenia odporności gospodarki muszą być zindywidualizowane, bo państwa członkowskie wiedzą najlepiej, czego potrzebują od ożywienia. Ale z drugiej strony jesteśmy zgodni w celu modernizacji i budowy zrównoważonej gospodarki. I tak samo Komisja, jak i państwa mają wspólny cel ulokowania 37 proc. na zielony ład i 20 proc. na cyfryzację. To częściowo nakłada się na siebie.

Nie będzie zielonego ładu bez cyfryzacji, bez tych wszystkich nowoczesnych technologii jak sztuczna inteligencja. Tych dwóch priorytetów nikt nigdy nie kwestionował w czasie lipcowego szczytu.

Komisja Europejska ma 23 września przedstawić propozycję nowego paktu migracyjnego. Czy będzie on zawierał mechanizm relokacji uchodźców?

System, jaki mamy obecnie, już nie działa, doszedł do granic możliwości. Dlatego będzie nowa propozycja, bardziej wszechstronna, bardziej europejska, i będzie zawierała i kwestie azylu, i integracji, i powrotów, i zarządzania granicami.

Podstawowa zasada to przywrócenie równowagi między solidarnością i odpowiedzialnością. To będzie wspólne europejskie podejście. Migracja zawsze była i zawsze będzie. Naszym zadaniem jest zarządzanie nią w sposób humanitarny i skuteczny.

Jak pokonać opór krajów takich jak Węgry czy Polska w sprawie przymusowej relokacji, której z kolei chcą kraje Południa?

Państwa członkowskie dostrzegają wagę tematu. Bardzo ostrożnie przygotowaliśmy naszą propozycję w pełnym dialogu ze wszystkimi państwami członkowskimi. I zajmuje się ona wszystkimi problemami migracji, ważnymi dla wszystkich krajów Unii.

Wielka Brytania przedstawiła nowe prawo o rynku wewnętrznym, które łamie ustalenia umowy o wyjściu z UE. Czy sądzi pani, że w tej sytuacji porozumienie o przyszłych stosunkach jest jeszcze możliwe?

Chcemy porozumienia, to było więc bardzo nieprzyjemne zaskoczenie, że obowiązująca umowa o wyjściu jest stawiana pod znakiem zapytania. Jest bardzo ważne, żebyśmy dalej prowadzili negocjacje o przyszłości. Ale równolegle Wielka Brytania musi odbudować wzajemne zaufanie, musi nas przekonać, ile wart jest jej podpis. I usunąć ten znak zapytania, który sama postawiła.

Wierzy pani, że będzie to możliwe w tym roku?

Tak, sądzę, że to jest możliwe. Dlatego lepiej nie odwracać uwagi i nie podważać dotychczasowych ustaleń, tylko skupić się na nowej umowie. Czasu jest mało.

Boris Johnson zaoferował ustępstwo poprzez poprawkę pozwalającą parlamentowi głosowanie nad tym. Czy widzi to pani jako ustępstwo?

To jest wewnętrzna sprawa Wielkiej Brytanii, jak sobie z tym radzą. Dla nas ważne jest, że jest międzynarodowe porozumienie i musi być ono wypełnione zgodnie z jego treścią. Wielka Brytania podpisała się pod tym. Tak długo, jak prawo o rynku wewnętrznym próbuje zmienić zapisy umowy o wyjściu, tak długo mam problem.

Ale cały problem polega na tym, że Wielka Brytania uważa zapisy umowy o wyjściu za prowadzące do faktycznego ustanowienia granicy celnej na terytorium Wielkiej Brytanii – między Irlandią Północną a resztą państwa. Czy da się zrobić cokolwiek w nowej umowie o przyszłości, co w jakiś sposób odpowiadałoby na te obawy?

Przez trzy lata pracowaliśmy nad umową o wyjściu, głównie nad kwestią irlandzką. Po obu stronach było dużo pracy, akceptacja w obu parlamentach. I było przekonanie, że to zagwarantuje pokój na wyspie i ustalenia porozumienia wielkopiątkowego. Dlatego zacznijmy go realizować, nie podajmy go już w wątpliwość.

Jakie jest pani zdanie o konferencji o przyszłości Europy? Czym ona ma się zająć? Przecież kwestia przyszłości właściwie już się rozstrzygnęła, poprzez Europejski Zielony Ład czy Fundusz Odbudowy Europy.

Konferencja niedługo się zacznie i jest bardzo ważna. Jedna rzecz to priorytety, takie jak zielony ład, cyfryzacja czy odbudowa gospodarki, tym rzeczywiście się już zajmujemy. Ale druga rzecz to jakiej Unii chcemy, jak chcemy ze sobą żyć w przyszłości. I to wymaga znacznie szerszej dyskusji. Pandemia utrudniła początek konferencji, ale niedługo on nastąpi.

Czy jest pani zwolenniczką zmian w traktatach?

Nie jestem zwolenniczką przesądzania z góry. Poczekajmy i zobaczymy, jakie będą efekty konferencji.

W rozmowie uczestniczyli dziennikarze „Rzeczpospolitej”, „Financial Times”, „Les Echos”, „Večernjiego Listu”, „Publico” i „La Repubblica”.

Powiedziała pani w czasie wystąpienia w Parlamencie Europejskim, że żaden gazociąg nie poprawi relacji z Rosją. Ale czy może pogorszyć? I czy po próbie otrucia Aleksieja Nawalnego UE nie powinna przemyśleć swojego stosunku do Nord Stream 2?

Przez długi czas wielu uważało, że Nord Stream 2 jest czysto ekonomicznym przedsięwzięciem. Jestem głęboko przekonana, że to też jest wysoce polityczna inwestycja. A wzór postępowania Rosji nie zmienił się na lepsze w czasie budowy tego gazociągu, raczej na gorsze. Nadzieja, że handel i biznes gazowy poprawią relacje z Rosją, blaknie. Dlatego sądzę, że musimy sobie to jasno powiedzieć. Tak, to jest polityczny projekt. I nie, on nie doprowadzi do zmiany zachowania Rosji.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997