Powiedziała pani w czasie wystąpienia w Parlamencie Europejskim, że żaden gazociąg nie poprawi relacji z Rosją. Ale czy może pogorszyć? I czy po próbie otrucia Aleksieja Nawalnego UE nie powinna przemyśleć swojego stosunku do Nord Stream 2?
Przez długi czas wielu uważało, że Nord Stream 2 jest czysto ekonomicznym przedsięwzięciem. Jestem głęboko przekonana, że to też jest wysoce polityczna inwestycja. A wzór postępowania Rosji nie zmienił się na lepsze w czasie budowy tego gazociągu, raczej na gorsze. Nadzieja, że handel i biznes gazowy poprawią relacje z Rosją, blaknie. Dlatego sądzę, że musimy sobie to jasno powiedzieć. Tak, to jest polityczny projekt. I nie, on nie doprowadzi do zmiany zachowania Rosji.
Ale czy nie sądzi pani, że efektem tego powinna być próba zablokowania Nord Stream 2 przez UE?
Komisja Europejska od strony biznesowej maksymalnie już wykorzystała swoje możliwości. Teraz trzeba to umieścić w kontekście politycznym.
W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska opublikowała wytyczne dotyczące funduszu odbudowy i odporności gospodarki po pandemii i wyznaczyła cel: 37 proc. na cele klimatyczne i 20 proc. na cyfrową transformację. Zrobiliście to, bo boicie się, że państwa będą używać tych pieniędzy na cięcia podatków i czy inne politycznie motywowane inicjatywy?