MSZ Słowenii: Praworządność a fundusze - ten temat został wyolbrzymiony

O pieniądzach z Unii, dziedzictwie Jugosławii, Melanii Trump i podziwie dla Polski mówi Anže Logar, szef MSZ Słowenii

Aktualizacja: 27.07.2020 09:29 Publikacja: 26.07.2020 18:23

MSZ Słowenii: Praworządność a fundusze - ten temat został wyolbrzymiony

Foto: Jerzy Haszczyński

Słowenia jest zadowolona z rezultatów zakończonego tydzień temu szczytu UE? Dostanie 10,5 mld euro, a nie licząc kredytów 6,6 mld euro, na niewiele więcej niż dwa miliony mieszkańców.

ANŽE LOGAR: Pieniędzy oczywiście nigdy dosyć. Jesteśmy zdecydowanie zadowoleni, na obu poziomach. Na strategiczno-politycznym, bo zostało osiągnięte porozumienie. Szczyt trwał aż pięć dni, ale z dobrym skutkiem dla wszystkich państw członkowskich. Na naszym, słoweńskim – dlatego, że nasz premier Janez Janša przywiózł do kraju więcej, niż wynikało z pierwszych zapowiedzi.

W konflikcie niechętnej transferom finansowym Północy i czekającego na transfery Południa Słowenia jest po stronie Południa?

Nie patrzę na negocjacje jak na konflikt. Jeżeli by tak było, nie skończyłyby się znalezieniem rozwiązania. W sprawach euroobligacji było nam bliżej do Południa, razem z Francją. Uważaliśmy, że pandemia koronawirusa jest tak poważnym kryzysem, że potrzeba nowych narzędzi, takich jak euroobligacje. Byliśmy raczej w tej znacznie liczniejszej grupie, a nie u boku tak zwanej oszczędnej czwórki. Ale na końcu wszyscy się spotkaliśmy, każdy odszedł od wstępnego stanowiska. Nie ma się co zastanawiać, gdzie byliśmy w czasie negocjacji, lecz gdzie jesteśmy teraz: razem, z perspektywą finansową, dlatego musimy dobrze wykorzystać przyznane środki.

Podczas szczytu sensację wzbudziła informacja, że Słowenia poparła Węgry i Polskę w sprawie niełączenia funduszy z praworządnością.

Słowenia nie była jedyna. Więcej państw nie popierało pomysłu, by hamować przez to inwestycje ze środków unijnych w którymkolwiek kraju. Nawet wątpię, by Komisja Europejska była za tym.

W Polsce jest spór co do interpretacji konkluzji szczytu, czy fundusze zostały uzależnione od oceny przestrzegania praworządności, czy też nie. Jak na to patrzą władze Słowenii?

Praworządność to jedna z głównych unijnych wartości, każde państwo członkowskie ma dążyć do jej urzeczywistnienia. Jednak jeden kraj czy grupa krajów nie może innemu krajowi zablokować pieniędzy.

Premier Janez Janša, jak cytowały media słoweńskie, mówił, że temat praworządności nie należał na szczycie do najważniejszych, że pojawił się podczas jednej z kolacji przywódców, a na posiedzeniu plenarnym nie wywołał żadnej reakcji. Czyli to nie było istotne?

Nie byłem tam. Ale wiem, że zajmowano się wieloma innymi tematami, ten zaś został przez media wyolbrzymiony. Powtórzę: wątpię, by Komisja chciała przyjąć projekt uzależniający środki UE od decyzji pojedynczego państwa członkowskiego, ponieważ to spowodowałoby brak zaufania w sprawie podejmowania decyzji w UE oraz w działanie Komisji Europejskiej, która zatrudnia 30 tys. osób.

Jak Słowenia odnosi się do regionalnych inicjatyw takich jak Trójmorze? Nie boi się, że one rozbijają jedność wspólnoty 27 państw?

My nie sprzeciwiamy się pogłębianiu współpracy. W UE nie wszystkie państwa członkowskie są w Schengen, nie wszystkie w strefie euro. A inicjatywy regionalne zgodne z interesami krajów – dlaczego miałoby ich nie być? Skąd się bierze pomysł Trójmorza? – ze wspólnego uświadomienia sobie, że infrastruktura transportowa czy energetyczna jest niedostateczna. Jeżeli się uda to poprawić dzięki takiej inicjatywie, to można ją tylko chwalić. Ponadto dobre połączenia infrastruktury są też korzystne dla Unii. Tego typu łączenie się krajów nie jest skierowane przeciw UE, lecz dopełnia jej plany strategiczne.

Niektórzy postrzegają Trójmorze jako narzędzie amerykańskich interesów w regionie, inicjatywa związana jest z Donaldem Trumpem, który dał jej impuls, przyjeżdżając na szczyt do Warszawy w 2017 roku.

Inni patrzą na inicjatywę 17 + 1 [17 państw Europy Środkowo-Wschodniej, w tym 12 z UE plus Chiny – przyp. red.] czy nowy jedwabny szlak jak na narzędzie wpływów chińskich. Musimy rozwijać gospodarkę za pomocą różnych inicjatyw. Jeżeli to nie jest przeciw zachodnim wartościom, to trzeba temu przyklasnąć.

Czy Słowenia chciałaby wstąpić do Grupy Wyszehradzkiej?

To pytanie nie może być kierowane do nas. Grupa Wyszehradzka to, w moim rozumieniu, raczej zamknięty format. Przewodniczycie jej teraz wy, Polacy.

Czekacie na zaproszenie?

Słowenia jest małym krajem UE, ostrożnie prowadzimy politykę zagraniczną. Próbujemy znaleźć rozmówców w sprawie projektów ważnych dla nas. Robimy to także w nowym formacie Centralnej Piątki (Central 5), która jest dzieckiem covidowej pandemii, to efekt codziennego kontaktu w sprawie zamykania granic, problemów ludzi po obu stronach granicy, turystów, tranzytu. Należą do niej Austria, Czechy, Słowacja, Słowenia i Węgry. Mieliśmy już spotkanie w Wiedniu, w połowie lipca w Budapeszcie, we wrześniu będzie w Lublanie.

Centralna Piątka to nie jest rywal dla Wyszehradu?

Nie. To platforma do rozwiązywania spraw na obszarze tych pięciu państw oraz prezentacji stanowisk w wyróżnionych kwestiach w UE.

Jugosławia – jak ta nazwa brzmi w pana uszach?

Jak brzmi w moich uszach? – W lecie 1991 roku miałem 15 lat. Pamiętam, jak migi-29 armii jugosłowiańskiej przekraczały barierę dźwięku nad moją głową, gdy bawiłem się na podwórku, i jak potem uciekałem z kolegami do piwnicy. Pamiętam dziesięciodniową wojnę o niezależną Słowenię. Jestem oddanym Europejczykiem. Mocno wierzę w Republikę Słowenii.

Nie jest dla pana ważne, co się dzieje w innych częściach dawnej Jugosławii?

Dlaczego mielibyśmy określać ten region jako „części byłej Jugosławii"? To suwerenne państwa: Chorwacja, która też jest w UE, oraz Bośnia i Hercegowina, Serbia, Czarnogóra, Macedonia Północna, Kosowo. Chcemy, by te państwa, które jeszcze nie są członkami Wspólnoty, kiedyś się stały częścią UE.

Nic nie zostało z Jugosławii? Przecież to było parę pokoleń wspólnego życia z Macedończykami, Bośniakami czy Czarnogórcami?

Powtarzam: jestem zatwardziałym zwolennikiem UE i głęboko wierzę w sukces Słowenii.

Niewielka Słowenia kojarzy mi z wybitnymi przedstawicielami kultury i celebrytami. Filozof Slavoj Žižek, grupa muzyczna Laibach. Plus pierwsza dama USA Melania Trump. Czy wykorzystujecie ich w celu reklamowania kraju?

Zgadzam się, że powinniśmy zrobić znacznie więcej, by mieć coraz ściślejsze kontakty z pierwszą damą Stanów Zjednoczonych, która jest słoweńskiego pochodzenia. Za granicą mamy więcej słoweńskich VIP-ów, np. sportowców. Luka Dončić [koszykarz], pewnie pan o nim słyszał?

Bardziej o skoczkach narciarskich.

Peter Prevc i jego bracia, Tina Maze [narciarka alpejska] to świetni ambasadorzy. Słoweńska flaga powiewająca po odniesionym sukcesie – taki widok pomaga rozpoznawalności i wizerunkowi kraju.

To musi być coś niezwykłego w Lublanie, 300-tysięcznym mieście, natknąć się na sławnego filozofa Žižka i muzyków zespołu Laibach.

Jak mówiłem, jest wielu znanych Słoweńców, mamy znakomitych naukowców związanych z najważniejszymi uczelniami świata. Dyplomacja powinna aktywniej to wykorzystać.

Powiedziałem panu o moich skojarzeniach ze Słowenią, a jakie są skojarzenia pana ministra związane z Polską?

Jestem po raz pierwszy w Polsce. Podziwiam Polskę za to, że tak szybko się rozwija. Tyle tu nowych inwestycji, projektów infrastrukturalnych. Razem wchodziliśmy do Unii Europejskiej, Słowenia ze stosunkowo wysokim poziomem rozwoju, ale później rozwijała się wolniej niż Polska.

Jak Słowenia patrzy na Polskę w Unii? Jakiej kategorii to gracz?

Minister Jacek Czaputowicz podkreślił, że jesteście członkiem nieformalnej grupy B5 – Wielkiej Piątki, w której żyją dwie trzecie mieszkańców Wspólnoty.

A co pan mówi?

Polska to jedno z największych państw członkowskich z prawie 40 mln mieszkańców i z rosnącą gospodarką nawet w czasie kryzysu 2008. Dla porównania: gospodarka Słowenii w pierwszym roku kryzysu zmniejszyła się prawie o 9 proc.

W Polsce jest głęboki podział polityczny...

Zapraszam do Słowenii, u nas podział także jest zauważalny. Różnica polega na tym, że w Polsce prawie nie ma lewicy, a u nas w większości są partie lewicowe i liberalno-lewicowe. Słoweńska Partia Demokratyczna premiera Janšy, którą reprezentuję, jest najsilniejszym ugrupowaniem i należy do rodziny Europejskiej Partii Ludowej.

Co was w Słowenii tak dzieli?

Nie chcę mówić o podziałach, lecz przede wszystkim o tym, co nas łączy. Premier Janez Janša niedawno przedstawił inicjatywę Partnerstwa dla rozwoju, przewidującą, że opozycja i rząd za jednym stołem dyskutowałyby o ustawach i projektach, które są dobre dla przyszłości państwa. A wszystkie lewicowe partie opozycji odrzuciły zaproszenie. Po prostu nie akceptują niczego, bo są opozycją. A to nie jest racjonalne.

Słowenia jest zadowolona z rezultatów zakończonego tydzień temu szczytu UE? Dostanie 10,5 mld euro, a nie licząc kredytów 6,6 mld euro, na niewiele więcej niż dwa miliony mieszkańców.

ANŽE LOGAR: Pieniędzy oczywiście nigdy dosyć. Jesteśmy zdecydowanie zadowoleni, na obu poziomach. Na strategiczno-politycznym, bo zostało osiągnięte porozumienie. Szczyt trwał aż pięć dni, ale z dobrym skutkiem dla wszystkich państw członkowskich. Na naszym, słoweńskim – dlatego, że nasz premier Janez Janša przywiózł do kraju więcej, niż wynikało z pierwszych zapowiedzi.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997