„Przynieście portrety – podpisane imieniem i nazwiskiem" – informowano w internecie przed manifestacją.
Dzień wcześniej – zgodnie z zapowiedziami – w sieci opublikowano dane 1003 oficerów i podoficerów milicji z całego kraju. Opozycja uprzedziła, że to tylko pierwsza partia.
Akcja została sprowokowana zarówno nieustającymi represjami przeciw demonstrantom na kolejnych marszach, jak i codziennymi aresztowaniami. – Łukaszenko cały czas uważa, jest po prostu jakaś grupa ludzi, którzy za mityczne pieniądze mitycznego Zachodu organizuje protesty. Myślę, że koniec końców (aresztowania) doprowadzą znów do przepełnienia więzień. Już teraz niektórych ludzi zaczęli zwalniać – powiedział białoruski politolog Aleksandr Fieduta.
Jeszcze w sobotę Swiatłana Cichanouska uprzedzała władze w Mińsku, że nastąpi „deanonimizacja". Powodem wystąpienia byłej kandydatki na prezydenta były aresztowania na kolejnym marszu kobiet w Mińsku. – Pracownicy mundurowych resortów powinni pamiętać: Białorusini gotowi są pozbawić animowości tych, którzy wypełniają przestępcze rozkazy. Jeszcze będziecie musieli popatrzeć w oczy swojego narodu, który powinniście ochraniać – zagroziła, jednocześnie żądając wypuszczenia wszystkich zatrzymanych w sobotę.
Oczywiście władze nikogo nie wypuściły. Wyjątkiem była najstarsza i najsłynniejsza manifestantka, 73-letnia emerytka Nina Baginskaja. Znaną w całym Mińsku „Babcię" milicjanci wepchnęli do aresztanckiej budy, ale po dojechaniu do aresztu puścili wolno, nawet nie spisując danych.