Po sześciu godzinach od rozpoczęcia szczytu UE w Brukseli, w czwartek zawarto porozumienie w sprawie pakietu budżetowego dla UE. Polska i Węgry wycofały swoje weto w zamian za klauzule interpretacyjne dołączone do rozporządzenia przewidującego możliwość zawieszania unijnych funduszy dla krajów, gdzie łamanie praworządności zagraża interesom finansowym UE. To odblokowuje 1,8 biliona euro dla UE w ramach budżetu na lata 2021-27 i funduszu odbudowy gospodarki. W tym jest 160 miliardów euro dla Polski.
Dowiedz się więcej: Porozumienie budżetowe na szczycie UE. Unijne miliardy odblokowane
Porozumienie oparte jest na kompromisie zaproponowanym przez Niemcy, które do końca grudnia kierują rotacyjnie pracami UE. We wtorek wieczorem został zaakceptowany wstępnie przez Polskę i Węgry. Przewiduje on deklarację interpretacyjną podłączoną do rozporządzenia łączącego unijne fundusze z przestrzeganiem praworządności, opóźnienie wprowadzenia w życie mechanizmu do momentu wydania orzeczenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE (około 2 lat), a także obietnicę stosowania go tylko do nowych pieniędzy, czyli nie wobec funduszy z budżetu 2014-20.
Do zawetowania budżetu namawiali politycy Solidarnej Polski. „VETO albo ŚMIERĆ! Bronimy polskiej suwerenności!” - pisał już 20 lipca na swoim profilu na Facebooku wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. W kolejnych tygodniach i miesiącach politycy tego ugrupowania wielokrotnie wzywali do skorzystania z prawa weta na forum UE w akcie sprzeciwu wobec rozporządzenia wiążącego wypłatę środków unijnych z kryterium praworządności. „Veto o muerte! Veto albo śmierć! Za każdym razem, kiedy pojawia się mechanizm 'praworządności' - veto. Nie ma takich środków, za które Polska mogłaby dać związać sobie ręce w kształtowaniu samodzielnej polityki” - tak z kolei pisał na Facebooku w lipcu Patryk Jaki, europoseł Solidarnej Polski.
Michał Woś, wiceprezes Solidarnej Polski, stwierdził jednak w piątek wieczorem, że jego partia namawiała do weta, „ale nie do weta za wszelką cenę, bo tak wiele mediów próbuje to przedstawiać”. - Uważam że te konkluzje Rady Europejskiej nie powinny były mieć miejsca, znaczy polski rząd nie powinien ich przyjmować - zaznaczył.