Z wcześniejszych komunikatów można wnioskować, że otwarte dla wiernych pozostaną kościoły. Szef resortu zdrowia spotkał się bowiem w środę z sekretarzem generalnym KEP bp. Arturem Mizińskim. Po spotkaniu opublikowano komunikat, w którym zawarto apel „do wszystkich księży proboszczów o bardzo poważne podejście do obowiązujących zasad dotyczących liczby wiernych, którzy w jednym czasie mogą uczestniczyć w nabożeństwach".
Apel ten ma zostać skierowany przez biskupów do wszystkich parafii ze wskazaniem ścisłego przestrzegania zasad sanitarno-epidemiologicznych.
Władza chce, by także w sklepach przestrzegano limitów 1 osoby na 15 metrów w pomieszczeniu. – Te przepisy są permanentnie łamane zarówno w sklepach, jak i kościołach. Szukamy skutecznego narzędzia, dzięki któremu będą one przestrzegane – mówi „Rzeczpospolitej" przedstawiciel Kancelarii Premiera i dodaje, że jeśli przepisy będą lekceważone, a przyrost zakażeń będzie postępował, to na kolejnym etapie lockdownu nie można wykluczyć zamknięcia kościołów. – Bo przecież policja nie będzie wchodzić do świątyń, liczyć wiernych i karać księży – słyszymy z KPRM.
Protest lekarzy
Tymczasem rządowi przybywa pandemicznych problemów. Nawet 3 tys. lekarzy czwarty dzień nie przychodzi do pracy w proteście przeciwko nieodwołaniu ustnej części Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego. Konieczność nauki do części ustnej zatrzyma w domach nawet kilka tysięcy lekarzy, w tym po kilkuset przyszłych internistów czy anestezjologów, którzy są niezwykle istotni dla opieki nad pacjentami z Covid-19. Choć w 2020 r. ustna część PES została odwołana zarówno wiosną, jak i jesienią, to teraz resort zdrowia nie chce tego zrobić, podpierając się opiniami konsultantów krajowych.
– To dla nas o tyle niezrozumiałe, że – zgodnie z ustawą covidową – ustny PES odwoływano wiosną i jesienią, kiedy zakażeń było znacznie mniej – mówi przewodniczący Porozumienia Rezydentów Piotr Pisula. – Ministrowi zdrowia najwyraźniej nie zależy na polskich lekarzach, bo utrudnianie im uzyskania dyplomu specjalisty zbiega się z wprowadzaniem ułatwień dla lekarzy z dyplomem spoza UE, którzy nie musieli zdawać Lekarskiego Egzaminu Końcowego (LEK), a następnie PES. Wystarczyło, że przedstawią zaświadczenie o znajomości języka polskiego, które w dodatku bywa poświadczeniem nieprawdy – zauważa Pisula.
Wezwał on ministra zdrowia do dialogu ze środowiskiem lekarskim (o odwołanie ustnego PES apelowały również Naczelna Rada Lekarska oraz okręgowe izby lekarskie). Minister odpowiedział na Twitterze jednemu z rezydentów, że do rozmów wróci „po III fali".