Nad Sekwaną robi się nerwowo. Do tego stopnia, że aby nadmiernie nie podgrzewać atmosfery, instytut badania opinii publicznej Harris postanowił nie ujawniać najnowszych prognoz wyników drugiej tury wyborów prezydenckich w kwietniu, gdyby starli się w niej Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Przecieki do mediów pokazują jednak, że walka jest tak wyrównana, iż właściwie trudno już mówić, kto jest w niej faworytem: prezydent miałby w drugiej turze dostać 52 proc. głosów.
Ale niepewne jest także to, kto w ogóle do drugiej tury przejdzie. Miejsce Macrona, który zdaniem Harrisa może liczyć na 24 proc. w turze pierwszej, wydaje się na razie gwarantowane. Ale potem aż trzech kandydatów ma właściwie identyczne szanse. To poza Le Pen (16 proc.) także kandydatka gaullistowskich Republikanów Valerie Pecresse (17 proc.) i skazany za rasizm i antysemityzm, skrajnie prawicowy publicysta Eric Zemmour (16 proc.).
Na razie Macron co prawda jeszcze oficjalnie nie zgłosił swojej kandydatury, ale już zdecydowanie przystąpił do boju. W środę wieczorem w głównym kanale francuskiej telewizji TF1 prezydent przez dwie godziny bronił bilansu 4,5 roku na czele kraju. – Tak, to była rewolucja – dowodził, pytany, na ile zmienił gospodarkę kraju. Ale jak można było się spodziewać, swoich oponentów nie przekonał. Le Pen przypomniała o załamaniu konkurencyjności Francji, czego objawem są bardzo wysoki deficyt handlowy i poziom bezrobocia. Zemmour mówił o „deklasacji" kraju i „kolejnych straconych pięciu latach".
Czytaj więcej
Prezydent Francji, Emmanuel Macron oświadczył, że szczepienie na COVID-19 we Francji może być obowiązkowe. Dodał jednak, że obecnie wprowadzenie obowiązku szczepień nie jest priorytetem dla władz w Paryżu.
Prawda jest bardziej złożona. Co prawda przeprowadzone reformy nie są na miarę szumnych zapowiedzi z kampanii wyborczej z 2017 r. Udało się nieco zliberalizować rynek pracy i wystawić na większą konkurencję kolejowego monopolistę SNCF, ale najważniejsza z reform – systemu emerytalnego – została odłożona ad acta. Zamiast zapowiadanego uzdrowienia finansów publicznych Francja wychodzi z rządów Macrona z o wiele większym długiem (115 proc. PKB; gdy przejmował władzę, było 98 proc.; Polska ma teraz 56 proc.).