200-tysięczne Samoa to kilka wysp, w tym dwie zamieszkane. Było dotychczas najbardziej oddanym sojusznikiem Pekinu w regionie, w którym cztery wyspiarskie państwa (Tuvalu, Wyspy Marshalla, Nauru, Palau) nie mają stosunków z Chinami, utrzymują je zaś z Tajwanem. Samoa sąsiaduje z Samoa Amerykańskim, terytorium USA, co podkreśla jego wagę w rozgrywce między światowymi potęgami.
Poprzedni premier Tuila'epa Sailele Malielegaoi, urzędujący od 1998 r., uzgodnił budowę portu, który miał być częścią flagowego pekińskiego projektu – Inicjatywy Pasa i Szlaku. Port w zatoce Vaiusu to gigantyczna jak na Samoa inwestycja, jej wartość szacowano od 100 do nawet 300 mln dolarów. Samoa jest już po uszy zadłużone u Chińczyków (na 160 mln), temat rozgrzał kampanię przed wyborami, które odbyły się w kwietniu.
W wyborach partie Tuila'epy i jego rywalki Naomi Mataafy uzyskały tyle samo mandatów, ale jedyny poseł niezależny opowiedział się za zmianą władzy. Długoletni premier nie chciał się z tym pogodzić. Spór rozstrzygnął kilka dni temu sąd, w poniedziałek Naomi Mataafę zaprzysiężono na szefową rządu (czego Tuila'epy Sailele Malielegaoi nadal nie akceptuje).
Oczekując na rozstrzygnięcie, jeszcze w maju udzieliła wywiadu agencji Reuters. Zapowiedziała wycofanie z projektu. Jest zbyt kosztowny, a nawet zbędny, „porty i lotniska, które mamy, wystarczają na nasze potrzeby. Poza tym mamy inne priorytety". Podkreśliła jednocześnie, że zamierza utrzymywać dobre stosunki z Pekinem. Były one niegdyś tak bliskie, że premier Samoa odwiedził Pekin zaraz po maskarze na Tianamen w 1989 roku, w czasie gdy znaczna część świata krytykowała chińskie władze – przypomniał popularny portal Stuff z Nowej Zelandii (której kolonią Samoa było do 1962 roku).