„To dobrze, że Özil gra dla Niemców” – oznajmił prezydent Turcji Abdullah Gül w sobotnim wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung”. Uznał, że Mesut Özil, gwiazdor niemieckiego futbolu, jest świetnym przykładem udanej integracji drugiego pokolenia tureckich imigrantów w Niemczech.
Zdaniem prezydenta takich przykładów powinno być zna- cznie więcej, a drogą do tego są nauka niemieckiego i podnoszenie kwalifikacji przez prawie 3 miliony niemieckich Turków. Podobnie mówił niedawno w Berlinie premier Recep Tayyip Erdogan, który jeszcze nie tak dawno oskarżał Niemców o „zbrodnię” przymusowej asymilacji mniejszości tureckiej.
Niemieckie media dopatrują się w tych wypowiedziach Ankary celów politycznych. Chodzi o to, by skłonić Berlin do większej życzliwości w sprawie przyjęcia Turcji do UE. Rząd kanclerz Angeli Merkel jest nieubłagany – oferuje Turkom status uprzywilejowanego partnerstwa zamiast członkostwa. Taką opcję wspierają trzy czwarte obywateli RFN.
Wizytę w Turcji rozpoczyna dziś prezydent Christian Wulff. Z tej okazji tygodnik „Focus” umieścił na okładce najnowszego wydania jego portret w tureckim fezie, z dorysowanymi obfitymi wąsami i podpisem: „Moje Niemcy”. Była to aluzja do fragmentu przemówienia Wulffa, w którym udowadniał, że „islam należy do Niemiec”, czym wywołał oburzenie części mediów i wielu konserwatywnych polityków.
Nawet kanclerz Angela Merkel uznała za konieczne wyjaśnienie, że wyznawcy islamu w Niemczech mają obowiązek kierowania się zasadami niemieckiej konstytucji, a nie wersetami Koranu. „Prawo szarijatu jest jednak już od dawna stosowane przez niemieckie sądy” – przypomniał w tym kontekście „Der Spiegel”, cytując wiele orzeczeń sądów powołujących się na prawo islamskie. Jak w przypadku pewnej wdowy, która bezskutecznie odwoływała się od wyroku przyznającego jej prawo do połowy emerytury po mężu, gdyż pozostałą część otrzymywała druga żona zmarłego muzułmanina. Takie sprawy oburzają niemieckich konserwatystów, którzy żądają bezwzględnego stosowania się przez wszystkich imigrantów do niemieckiej „kultury przewodniej” (Leitkultur). Kanclerz Merkel unika tego określenia, ale w sobotnim wystąpieniu na kongresie młodzieżówki swojej partii Junge Union nie pozostawiła wątpliwości, że budowanie w Niemczech społeczeństwa wielokulturowego należy włożyć między bajki. – To się nie sprawdziło, kompletnie się nie sprawdziło – oceniła pani kanclerz, żądając od imigrantów, by nie opierali się integracji i uczyli języka niemieckiego.