W Minneapolis, gdzie mężczyzna zmarł, obowiązuje godzina policyjna. Ulice miasta patroluje ok. 2,5 tys, żołnierzy gwardii narodowej. Gubernator Tim Walz ostrzegł, że mieszkańcy mogą spodziewać się jeszcze większych zamieszek, niż do tej pory. Wezwał mieszkańców do pozostania w domu i zapowiedział walkę z „terrorem i zniszczeniem”, podkreślając, że protesty nie mają nic wspólnego z pamięcią o George’u Floydzie. - To nie są nasi sąsiedzi - powiedział Walz podczas konferencji prasowej. - Minnesoto, musisz dziś pozostać w domu - zaapelował.
Burmistrz Minneapolis Jacob Frey stwierdził z kolei, że gwałtowne protesty wywołali ludzie, którzy „nie są mieszkańcami Minneapolis”. Prezydent USA wezwał do zaostrzenia represji wobec protestujących, oskarżając ich o bycie „radykalnie lewicowymi przestępcami”. O erupcję przemocy oskarżył Antifę. - Moja administracja powstrzyma przemoc mafii, powstrzyma ją z zimną krwią - zapowiedział Trump, dodając, że rząd federalny koordynuje działania z lokalnymi władzami w całym kraju.
W sobotę na ulicach dużych aglomeracji pojawiły się w większości pokojowe protesty, między innymi w Newark, New Jersey i Filadelfii. Protestujący trzymali tabliczki z hasłami „Czarne życie ma znaczenie” czy „Nie mogę oddychać” - ostatnimi słowami Floyda. Z czasem było już coraz mniej pokojowo. Na filmach, szeroko rozpowszechnianych w mediach społecznościowych, można zobaczyć palone budynki czy samochodowy i grabieże sklepów, a także starcia ze służbami. Policja w wielu miejscach musiała użyć gazu łzawiącego i kul gumowych.
Godzina policyjna została ustanowiono w w kilku dużych miastach, w których doszło do zamieszek w ostatnich dniach, w tym w Atlancie, Los Angeles, Filadelfii, Denver, Cincinnati, Portland, Oregon i Louisville w Kentucky. Protesty wybuchły również w sobotę w Dallas, Chicago, Seattle, Salt Lake City i Cleveland.