Leolandii poznawanie rynku zajęło blisko rok. W tym czasie Anna Matuszczak z bratem stworzyła od zera firmę Koszulove.com, na pozór nieróżniącą się od dziesiątek przedsięwzięć tworzących niszowe ubrania dla dzieci i ich rodziców. Koszulove.pl to bawełniane sukienki do karmienia, T-shirty, body dla dzieci. To, co ich wyróżnia, to zabawne nadruki. Po roku mogą oznajmić, że się udało.
Superpower
Najważniejszy nie jest bowiem pomysł na produkt, tylko pomysł na jego zaistnienie. Anna Matuszczak przekonuje, że jej klientami są młodzi, świadomi rodzice. – Mają swoje idee, którymi lubią się dzielić ze światem, „nosić na klacie". Podchwytujemy najpierw taką ideę i łączymy się z ciekawą inicjatywą, ruchem, kampanią. Współpracujemy ze środowiskiem położnych, douli, mam na forach i blogerek parentingowych. Dlatego chwycił nadruk „dziękuję, nie jem słodyczy" proponowany przez nas na body dla dzieci. Albo „Kocham, nie daję klapsów", który stworzyliśmy na walentynki. Jeden z naszych największych hitów, nadruk „I produce milk. What's your superpower?" („Ja produkuję mleko. Jaka jest twoja supermoc?") przyszedł mi do głowy podczas Światowego Tygodnia Karmienia Piersią – wylicza Anna Matuszczak, mama rocznej Heleny. I zdradza tajemnicę swojego sukcesu. – Nie jestem w tym sama. W pojedynkę z małym dzieckiem zostałabym przy pomyśle prowadzenia bloga. A tak brat zajmuje się parkiem maszynowym, nadrukami, wysyłką. Mam też dużą wiedzę e-commerce, z dziedzin takich jak SEO, SEM (reklama w wyszukiwarkach), e-mail marketing, analityka internetowa, projektowanie stron pod kątem nowych mediów. To ważne, bo wiele sklepów internetowych zaczyna od trafienia na rafy. Postawią sklep, nie wiedzą, jak dostarczyć do niego ruch.
Na początku były inwestycje
Nawet na placu zabaw można zarobić krocie, o ile najpierw rzetelnie się zainwestuje. Xavier López Ancona, meksykański przedsiębiorca zafascynowany fenomenem dziecięcych zabaw poprzez naśladowanie dorosłych, wpadł na pomysł bawialni skonstruowanej w formie miasta dla dzieci. Zainwestował kilkaset tysięcy dolarów, aby KidZania rzeczywiście przypominała miniaturowe miasto. Dziś to najbardziej znana na świecie sieć edukacyjnych bawialni, a każdy z ośrodków ma grubo ponad pół miliona małych gości rocznie.
Zuzanna Szelińska na początek włożyła w swoje przedsięwzięcie symboliczną kwotę, bo materiały miała już w domu, a projekty robi sama. Dopiero później, gdy postanowiła poszerzyć asortyment, a biznes już działał, zainwestowała w coś nowego – puzzle Polska dla Dzieci, które otrzymały wyróżnienie jako zabawka roku 2013. Produkt kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Chciałam wymyślić coś o Polsce. Dużo moich potencjalnych klientów to ci, którzy wyjechali z kraju. Kiedy babcia jedzie odwiedzić wnuka w Anglii, to chce mu kupić zabawkę, jakiej nie można tam dostać. Znalazłam wtedy patronów medialnych. Zrecenzowali układankę, powysyłałam ją też do testów blogerom i tak się zaczęło. Puzzle okazały się sukcesem i wtedy też nadszedł czas, by się sprofilować. Postawiłam na serię produktów o Polsce: mapę, grę memory, album o historii Polski dla dzieci, kolorowankę „Przygoda z Polską" – mówi.
Każdy projekt w Zuzu Toys czeka na swoją kolej, aż zwróci się poprzedni. Zuzanna, szczególnie na początku, liczyła dokładnie, ile kosztowało stworzenie danej rzeczy i ile musi sprzedać, by wyjść na swoje. Tak samo Rafał Dedyński z Leolandii. Wprowadzenie każdej tekturowej zabawki to inwestycja rzędu kilku– kilkunastu tysięcy złotych.