Protesty w Rosji po śmierci Aleksieja Nawalnego. Ile osób zostało zatrzymanych
Gdy tylko pojawiła się informacja o jego śmierci, w kilkudziesięciu miastach Rosji mieszkańcy zaczęli kłaść kwiaty, przede wszystkim pod miejscowymi pomnikami ofiar represji politycznych z czasów ZSRR (jeśli takie się zachowały). Policja zatrzymała w całym kraju ponad 400 osób, skala protestu nie jest więc duża. Jednak rozrzut geograficzny miejsc spontanicznego sprzeciwu wobec Putina i jego reżimu budzi podziw – policjanci łapali ludzi z kwiatami w 36 miastach.
W Moskwie cały czas składane są one pod Kamieniem Sołowieckim, stojącym przed siedzibą dowództwa policji politycznej Putina, FSB na Łubiance. Policja energicznie je uprząta, ale nie decyduje się na zamknięcie dostępu do pomnika, choć akcja musi denerwować wyższych oficerów FSB obserwujących ją z okien. Za to w syberyjskich miastach dojście do miejscowych pomników jest zablokowane od piątku. Znacznie większe protesty odbyły się i odbywają poza granicami Rosji. Od wybuchu wojny wyemigrowało kilkaset tysięcy osób, głównie młodych i opozycyjnie nastawionych.
Śmierć Aleksieja Nawalnego. Nikt nie ma wątpliwości, że odpowiedzialny jest Władimir Putin
Nikt nie ma wątpliwości, że choć bezpośrednia przyczyna śmierci Aleksieja Nawalnego nie będzie prędko znana, to odpowiedzialny za nią znany jest wszystkim. Prezydent Władimir Putin do tego stopnia nienawidził opozycjonisty, że ani on, ani jego współpracownicy (przede wszystkim rzecznik prasowy) nigdy publicznie nie wymieniali nazwiska Nawalny, posługując się innymi określeniami typu „bloger” czy „ten człowiek”.
„Ponad 20 lat Putina u władzy udowodniły, że polityczne zabójstwa mają dla niego całkiem praktyczny aspekt – za każdym razem nie tylko ofiara, ale sposób jej zamordowania był dokładnie przemyślany. Powolne zabijanie Nawalnego, prowadzenie go przez wszystkie kręgi piekieł systemu łagrów, by w końcu wysłać za krąg polarny miało właśnie taki sens: pamięć o stalinowskim Gułagu jest już w rosyjskich genach i to, co robili z Nawalnym, powinno było obudzić właśnie te wspomnienia” – sądzą niezależni rosyjscy specjaliści od spraw swoich służb specjalnych z portalu Agentura.ru.
Obecni w kręgach rosyjskich władz do śmierci Nawalnego odnieśli się dość cynicznie. „Ktoś oczekiwał czegoś innego? To by się stało prędzej czy później”, „on był z góry skazany, w takich warunkach nie przeżywają” – mówili rozmówcy związani z Kremlem niezależnemu portalowi Meduza. Z dwóch i pół roku w łagrach (wcześniej, zaraz po powrocie do Rosji po próbie otrucia Nawalny pół roku siedział w areszcie) prawie rok opozycjonista spędził w karcerach. Były sowiecki dysydent, więzień i były izraelski minister Natan Szaranski mówił, że ta kara jest bardzo dotkliwa fizycznie – chłód, niedożywienie, czasami ciemność. Stosowana w długich okresach czasu bardzo podrywa zdrowie więźnia. Sam Szaranski spędził 400 dni w sowieckich karcerach, ale w ciągu dziewięciu lat.