Protesty zwiększają presję na administrację prezydenta Kajsa Sajeda rządzącą krajem borykającym się z kryzysem gospodarczym i politycznym.
Władze Tunezji borykają się z inflacją, która zbliża się do blisko 9 proc. oraz z deficytem wielu produktów żywnościowych, co jest efektem tego, iż kraj nie jest w stanie pokryć kosztów importu części produktów.
Czytaj więcej
Prezydent Saied będzie miał większe uprawnienia niż obalony w 2011 r. dyktator. Uzyskał je w wyniku referendum, zbojkotowanego przez znaczną część partii.
W kraju trwa także kryzys polityczny będący następstwem przejęcia pełni władzy wykonawczej przez prezydenta Sajeda i rozwiązania przez niego parlamentu w 2021 roku, co przeciwnicy polityczni prezydenta uznali za zamach stanu.
W jednej z ubogich dzielnic stolicy Tunezji, Tunisu, protestujący trzymali nad głowami bochenki chleba i krzyczeli "Gdzie jest Kajs Sajed?" - relacjonuje Reuters. W czasie protestu jego uczestnicy palili opony.