Nakaz noszenia maseczek, długie ograniczenia w przemieszczaniu się, zakaz zgromadzeń – nowe pandemiczne obostrzenia przełożyły się na skalę wykroczeń, a co za tym idzie – wystawionych mandatów. Największy, bo 100-proc., wzrost dotyczy ujawnionych wykroczeń „przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu”. Kryje się za tym głównie brak maseczek i zdarzenia ze strajku kobiet.
W ubiegłym roku – jak wynika z danych Komendy Głównej Policji – liczba nałożonych mandatów karnych wzrosła lawinowo – do 3 mln 925 tys. To o 139 tys. więcej niż w roku poprzednim. Z tego dwie trzecie – łącznie 2 mln 587 tys. – dotyczyło naruszeń w ruchu drogowym, a pozostałe 1 mln 338 tys. – całej gamy innego rodzaju wykroczeń.
O ile jednak drogówka była łaskawsza, bo wymierzyła, głównie kierowcom, o kilkanaście tysięcy mandatów mniej, to kar za inne niż drogowe przewinienia było już zdecydowanie, bo o 156 tys., więcej niż o rok wcześniej.
Oporni na maseczki
I tak np. 326 tys. ubiegłorocznych mandatów posypało się za wykroczenia „przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji”. Przez część roku ruch na drogach był mniejszy, jednak wielu kierowców z tego korzystało i mocniej wciskało gaz.
– Ponad połowa wykroczeń drogowych dotyczy przekroczenia prędkości, i taka proporcja utrzymuje się od lat – zaznacza insp. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.