Choć samochód kosztował kilkaset tysięcy złotych, zgodnie z funkcjonującą w policji od lat praktyką nie wykupiono dla niego ubezpieczenia AC, które w razie uszkodzeń mogłoby pokryć straty – dowiedziała się „Rz”. Jeżeli prokuratura uzna, że do wypadku doszło z winy kierowcy, to poniesie on odpowiedzialność finansową (w wysokości trzykrotnej pensji). Chyba że dobrowolnie w tym zakresie się ubezpieczył.
Opinie biegłych pozwolą wyjaśnić okoliczności wypadku?
W sobotę, 14 września komendant główny policji nadinsp. Marek Boroń jechał wraz z kierowcą na Śląsk. Tego dnia padał rzęsisty deszcz. Na autostradzie A1 w rejonie Szałszy kierujący BMW X5 najechał na strugę wody, stracił panowanie i uderzył w bariery. Auto – według naszej wiedzy – kilkukrotnie dachowało. Tylko solidna konstrukcja i poduszki powietrzne, które „otuliły” jadących, ocaliły im życie (komendant wyszedł ze szpitala następnego dnia – ma mieć pęknięte żebra).
Czytaj więcej
Komendant główny policji nadinsp. Marek Boroń trafił do szpitala po tym, jak samochód, którym jechał, dachował - wynika z oświadczenia policji i ustaleń mediów.
Blisko miesiąc po zdarzeniu nie wiadomo, z jaką prędkością jechało BMW i czy kierowca przekroczył dopuszczalny w tym miejscu limit.
Śledztwo wszczęto pod kątem spowodowania wypadku – nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jednak to, czy ostatecznie zdarzenie zostanie uznane za przestępstwo, czy jedynie za wykroczenie, rozstrzygną opinie biegłych – od nich zależą losy śledztwa. – Obie opinie, z zakresu medycyny oraz dotycząca stanu technicznego pojazdu, powinny być gotowe do końca października – mówi „Rz” Karina Spruś, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. I dodaje, że „nie ustalono dotychczas prędkości, z jaką poruszał się samochód, a okoliczność ta jest przedmiotem zleconej opinii biegłego z zakresu motoryzacji”.