Półtora miesiąca temu, po publikacjach „Rzeczpospolitej” na temat nieprawidłowości w Służbie Ochrony Państwa, minister MSWiA Marcin Kierwiński podjął decyzję o audycie w formacji. Według naszych informacji, kontrolę zakończono – formalnie nie ma jeszcze protokołu pokontrolnego, co potwierdziliśmy w SOP, jednak jak informuje „Rzeczpospolitą” resort i tak opinia publiczna wyników nie pozna - „dokument pokontrolny będzie klauzulowany i nie będzie podlegał udostępnieniu”.
Czworo funkcjonariuszy zarabia więcej niż szefowie służb
Kontrola objęła ujawnioną przez nas sprawę z szefem pirotechników w SOP Radosławem Sz., który służbowymi samochodami ochronnymi jeździł bez uprawnień. Wpadł w grudniu ubiegłego roku przez kolizję. Przed konsekwencjami, w tym nawet dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy, uciekł na emeryturę. W SOP rozpoczęto wobec niego postępowanie wyjaśniające, ale ze względu na odejście funkcjonariusza ze służby na emeryturę „stało się ono bezprzedmiotowe”.
„Rzeczpospolita” ujawniła również, że czworo funkcjonariuszy w SOP zarabia więcej niż szefowie największych służb
„Rzeczpospolita” ujawniła również, że czworo funkcjonariuszy w SOP zarabia więcej niż szefowie największych służb – chodzi o dwóch dowódców ochrony (premiera i prezydenta) oraz dwóch głównych koordynatorów. Te cztery nowe stanowiska służbowe w randze wyższej niż dyrektorzy zarządu utworzono w sierpniu ubiegłego roku dzięki nowelizacji rozporządzenia MSWiA w czasach ministra Mariusza Kamińskiego.
Przypodobać się PiS
Udało nam się nieoficjalnie ustalić, co objęła ministerialna kontrola poza tymi dwoma wątkami, które opisywała „Rzeczpospolita”. M.in. działania SOP przy zabezpieczaniu miesięcznic smoleńskich: jakie siły, środki, kto podejmował decyzje o sposobie zabezpieczenia, co wynikało z analizy zagrożeń. Nasze źródła w SOP mówią, że „wszystko było od wielu lat mocno pompowane”, by „przypodobać się politykom PiS”.