Premier Donald Tusk rozpoczął swoje urzędowanie od decyzji o odwołaniu szefów wszystkich służb specjalnych. Sejmowa komisja ds. służb specjalnych zaopiniowała je pozytywnie (przeciw był tylko poseł PiS Waldemar Andzel). Swą opinię musi wyrazić jeszcze prezydent (ma na to miesiąc), ale nie będzie ona wiążąca dla premiera Tuska. Z informacji „Rz” wynika, że opinie prezydenta Andrzeja Dudy będą negatywne.
Nowy rząd szuka prawnych możliwości
Odwołania szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego (dwaj ostatni szefowie tracą stanowiska na wniosek szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza) były spodziewane. Kontrowersje budzi dymisja Andrzeja Stróżnego, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego chroni, zapisana w ustawie o CBA, czteroletnia kadencyjność (kończy mu się w maju 2024).
Czytaj więcej
Sąd Okręgowy w Warszawie zajął się we wtorek sprawą Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika i innych byłych szefów CBA skazanych w 2015 r. w sprawie tzw. afery gruntowej.
- Jest to pewne naginanie prawa, ale było już to ćwiczone przez PiS, który wykorzystywał różne przepisy - uważa płk. Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.
PiS, przejmując władzę jesienią 2015 r. miał łatwiej, bo szefowie służb - poza CBA - sami złożyli rezygnacje. Nie odwołano tylko Pawła Wojtunika z CBA (miał on jeszcze dwa lata), ale posłużono się fortelem - szef ABW zawiesił mu dostęp do tajemnic państwowych wykorzystując ujawnioną przez „taśmy Falenty” rozmowę z wicepremier Elżbietą Bieńkowską. Po tym Wojtunik sam podał się do dymisji tłumacząc, że „tkwienie na stanowisku bez dostępu do informacji niejawnych, które stanowi 99 proc. materiałów, jakie są w CBA, byłoby farsą, fikcją”. Dostęp, po latach sądowych bojów odzyskał.