Wiemy coraz mniej o skali inwigilacji obywateli przez służby

Nowe przepisy pozwoliły służbom na jeszcze większą tajność.

Aktualizacja: 19.01.2017 14:50 Publikacja: 18.01.2017 18:46

Nowe przepisy przyjęte przez Sejm w ub. roku wspierali szef MSWiA Mariusz Błaszczak oraz koordynator

Nowe przepisy przyjęte przez Sejm w ub. roku wspierali szef MSWiA Mariusz Błaszczak oraz koordynator ds. służb Mariusz Kamiński.

Foto: Reporter, Andrzej Hulimka

Sprawdziły się obawy dotyczące tzw. ustawy inwigilacyjnej, która rok temu weszła w życie. O tym, jak często służby sięgają po nasze dane internetowe i sprawdzają, na jakie strony wchodzimy, jakie pliki ściągamy, czy jak bardzo interesują je nasze billingi, wiemy jeszcze mniej niż kiedyś.

– Ustawa inwigilacyjna nie rozwiązała starego problemu braku kontroli nad działaniami służb, ale stworzyła nowe, ułatwiając im dostęp do danych internetowych i zmniejszając przejrzystość – mówi Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon.

Ustawa, zanim weszła w życie, wywołała protesty i oskarżenia o „masową inwigilację". Petycję przeciwko jej wprowadzeniu podpisało 33 tys. osób.

Dzięki ustawie policja, ABW, CBA i inne służby mogą zawierać porozumienia z firmami i uzyskiwać od nich bezpośrednio, online dane o internautach (wcześniej służby mogły zawierać porozumienia wyłącznie z operatorami telekomunikacyjnymi).

– Okazuje się, że z tego nie korzysta policja, co zaskakujące, ponieważ ze względu skalę swoich działań powinna być najbardziej zainteresowana ułatwionym dostępem do danych przydatnych jej do zwalczania chociażby oszustw dokonywanych za pośrednictwem internetu – komentuje Szymielewicz.

Z kolei ABW tradycyjnie zasłoniła się tajnością. – To daje szerokie pole do spekulacji – ocenia Wojciech Klicki, ekspert fundacji.

Ustawa stworzyła służbom szersze pole do ukrywania tego, jak często i w jakim celu sięgają po dane telekomunikacyjne (billingi i logowania do stacji telefonii komórkowej). Prawie wszystkie komendy wojewódzkie policji oraz służby specjalne odmówiły fundacji udostępnienia sprawozdań, jakie przekazują sądom, zawierających wykazy przypadków pozyskiwania danych telekomunikacyjnych i internetowych.

Z raportu Facebooka wynika, że polskie władze jedynie w pierwszej połowie 2016 r. aż 991 razy prosiły o informacje na temat użytkowników portalu. To dwukrotny wzrost w stosunku do tego samego okresu 2015 r., gdy tych pytań było 492 – podaje fundacja.

Rąbka tajemnicy uchyliły Komenda Stołeczna Policji i Komenda Wojewódzka w Białymstoku, które przekazały fundacji wykazy dotyczące danych telekomunikacyjnych.

Wynika z nich, że w ok. 4 tys. spraw stołeczni policjanci zwracali się o billingi (częściej) i dane o logowaniach telefonów. Katalog spraw był szeroki – dotyczył m.in. kradzieży, korupcji, spraw poszukiwawczych i gospodarczych. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji najczęściej sięgali po billingi i dane o logowaniach w śledztwach narkotykowych i zorganizowanych grup przestępczych. Po dane telekomunikacyjne występowali wielokrotnie policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP, np. w sprawie dotyczącej zabójstwa kobiety, o które jest podejrzany Kajetan P.

Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. nowe przepisy miały zapewnić większą kontrolę nad pobieraniem danych telekomunikacyjnych przez służby. – Tak się nie stało. Nowy mechanizm zakłada jedynie pozorną kontrolę – ocenia Wojciech Klicki. – Sprawują ją sądy okręgowe, które co pół roku otrzymują sprawozdania od służb zawierające liczbę przypadków sięgnięcia po dane, informację o ich rodzaju i kwalifikację prawną spraw. W praktyce sądy nie sprawdzają, co kryje się za liczbami – twierdzą eksperci.

Sprawdziły się obawy dotyczące tzw. ustawy inwigilacyjnej, która rok temu weszła w życie. O tym, jak często służby sięgają po nasze dane internetowe i sprawdzają, na jakie strony wchodzimy, jakie pliki ściągamy, czy jak bardzo interesują je nasze billingi, wiemy jeszcze mniej niż kiedyś.

– Ustawa inwigilacyjna nie rozwiązała starego problemu braku kontroli nad działaniami służb, ale stworzyła nowe, ułatwiając im dostęp do danych internetowych i zmniejszając przejrzystość – mówi Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon.

Pozostało 83% artykułu
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie
Służby
Nowe klasy mundurowe dostarczą chętnych do służb?
Służby
Walka o podwyżki dla ABW. Na ile mogą liczyć funkcjonariusze?
Służby
Hub w Jasionce pod kontrolą Żandarmerii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Służby
Funkcjonariusze na zwolnieniach. „Psia grypa” się szerzy, ale ma być bezpiecznie