– Na bieżąco dostosowujemy się do zaleceń głównego inspektora sanitarnego. Analizujemy także decyzje władz więziennictwa w krajach europejskich związane z zagrożeniem – mówi „Rzeczpospolitej" Elżbieta Krakowska, rzecznik więziennictwa.
Całkowity zakaz wizyt w więzieniach wprowadzono na Słowacji, Litwie, we Włoszech, w Portugalii, w hiszpańskich regionach Madryt, Alava i La Rioja oraz w niemieckim landzie Nadrenia Północna-Westfalia. W Czechach, Estonii i Austrii nie wolno wchodzić na teren zakładów karnych osobom z podwyższoną temperaturą.
Rzeczniczka potwierdza, że w polskich więzieniach dotychczas nie stwierdzono żadnego przypadku zakażenia koronawirusem. Służba Więzienna apeluje jednak, by osoby odwiedzające skazanych, które są przeziębione, zrezygnowały z widzeń. W każdej chwili i bez uprzedzenia mogą też zostać wprowadzone w każdej jednostce obostrzenia, np. mierzenie temperatury osobom odwiedzającym skazanych lub wręcz całkowity zakaz widzeń.
Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa, pytany, czy to wystarczy, twierdzi, że niekoniecznie. Ma jednak własny pomysł. Choć, jak twierdzi, jest już trochę za późno na jego realizację. Sytuację epidemiologiczną można by – jego zdaniem – poprawić, zwalniając z więzienia ok. 30 proc. więźniów.
– Chodzi o rozgęszczenie ludzi na konkretnej (niewielkiej) powierzchni – tłumaczy. I dodaje, że zejście z poziomu 70 do 40 tys. więźniów to byłoby coś. – Można by szerzej skorzystać z warunkowych przedterminowych zwolnień z odbycia reszty kary (ich stosowanie jest dziś bardzo restrykcyjne, a to wnioski kierowane przez dyrektorów kryminałów są najskuteczniejsze), zastosować zwolnienia wobec skazanych na kary krótkoterminowe. Dziś trzyma się za kratami wiele osób pracujących poza więzieniem. Wszystko po to, by pokazać, że wynik zatrudnienia skazanych jest dobry –mówi Moczydłowski.