We czwartek o godzinie 10 zamarła praca w większości placówek administracji skarbowej. Pracownicy i funkcjonariusze na kwadrans wyłączyli komputery, by w ten sposób skłonić rząd do jasnych deklaracji co do pracy i płacy w skarbówce.
Protest przybrał masową skalę. Systemy informatyczne skarbowości odnotowały, że z powszechnie używanej tam specjalistycznej aplikacji KAS wylogowało się wtedy aż 75 proc. jej aktywnych użytkowników. – Wprawdzie trudno powiedzieć ile dokładnie osób wstrzymało wtedy pracę, ale można mówić o dziesiątkach tysięcy – powiedziała „Rzeczpospolitej” Agata Jagodzińska, wiceprzewodnicząca NSZZ „Solidarność” skarbowców na Śląsku i współorganizatorka akcji.
Wprawdzie nie wszyscy skarbowcy używają w pracy aplikacji, której wyłączenie zarejestrowano, ale – jak podaje Komitet Protestacyjny – używają jej m.in. celnicy na granicach, pracownicy obsługujący interesantów w urzędach skarbowych oraz pracownicy infolinii podatkowej. Komitet podaje, że o godzinie 10 na ruchliwym przejściu granicznym z Białorusią w Kuźnicy wylogowali się wszyscy celnicy. Podobnie było na przejściach w Bobrownikach (tez z Białorusią) i w Dorohusku na granicy z Ukrainą.
Czytaj także: Skarbowcy jak gorsza KASta
- Ta akcja pokazała nasza jedność. Jeśli nie będzie reakcji ze strony premiera, to zorganizujemy kolejne protesty – zapowiada Agata Jagodzińska.