Reforma aparatu skarbowego, przeprowadzona w czasie rządów PiS, przyniosła poważne uszczuplenia fachowych kadr kontrolerskich. W 2017 r., gdy z inicjatywy Mariana Banasia tworzono obecną Krajową Administrację Skarbową, doszło do likwidacji urzędów kontroli skarbowej. Ta organizacyjna zmiana nie oznaczałaby jeszcze nic złego, bo teoretycznie zadania UKS-ów miały przejąć nowo tworzone urzędy celno-skarbowe.
Czytaj więcej
Nie będzie podziału Krajowej Administracji Skarbowej na dwie służby. Taką wiadomość przekazało Ministerstwo Finansów. Ale jej działanie powinno być poprawione.
Reforma skarbówki za rządów PiS. Kogo zmiotła?
Jednak, jak wynika ze statystyk, które „Rzeczpospolita” uzyskała w Ministerstwie Finansów, następstwem reformy była poważna redukcja liczby kontrolerów. W momencie utworzenia KAS, czyli 1 marca 2017 r., w jej szeregach było 1955 inspektorów kontroli skarbowej. Według stanu z 31 maja 2024 w skarbówce pozostało z nich już tylko 1215 osób. Oznacza to, że odeszło 38 proc. tej kadry. Wielu z nich przesunięto do innych zadań. Dziś w komórkach kontrolnych pracuje już tylko 679 byłych inspektorów.
— Utraciliśmy tych ludzi bezpowrotnie — ubolewa Zbigniew Stawicki, zastępca szefa KAS i wiceminister finansów, wspominając o setkach kontrolerów, którzy odeszli z KAS.
Dodaje, że wielu z nich miało nie tylko bogate doświadczenie w skarbowości, ale też uprawnienia i umiejętności biegłych rewidentów, bardzo przydatne w tej pracy.