Płaca minimalna poniżej oczekiwań. Związkowcy zapowiadają protesty

Gorące negocjacje w sprawie wzrostu płac w budżetówce zakończyły się fiaskiem.

Publikacja: 15.07.2022 06:50

Pracownicy budżetówki chcą odmrożenia płac

Pracownicy budżetówki chcą odmrożenia płac

Foto: Fotorzepa, Sławomir Łaszewski Sławomir Łaszewski

W czwartek w Radzie Dialogu Społecznego odbyło się posiedzenie plenarne partnerów społecznych z rządem, na której miała miejsce ostatnia runda negocjacji w sprawie podwyżki minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku i podwyżek dla budżetówki.


– Proponujemy wzrost minimalnego wynagrodzenia od stycznia 2023 r. do 3383 zł i 3450 zł od lipca i odpowiedni wzrost minimalnej stawki godzinowej najpierw do 22,10 zł i 22,50 zł – powiedziała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.

Ministerstwo proponuje też wzrost wynagrodzeń w budżetówce o 7,8 proc., czyli na poziomie planowanej na przyszły rok inflacji. Z szacunków resortu wynika, że na wzroście minimalnego wynagrodzenia skorzysta 2,7 mln osób. Spowoduje to wzrost wydatków pracodawców o 16 mld zł, z czego 6 mld zł wpłynie do finansów publicznych jako podatki i składki.

– Nie zgadzamy się z taką propozycją, bo stanowi to obciążenie pracowników odpowiedzialnością za wzrost inflacji – ripostował Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. – Wycofujemy więc naszą propozycję podwyżek minimalnego wynagrodzenia i rozłożenia podwyżek w budżetówce na dwa lata i wracamy do wcześniejszych postulatów wzrostu minimalnego wynagrodzenia do 3500 zł od stycznia i 3750 od lipca przyszłego roku, oraz 20 proc. wzrost wynagrodzeń w budżetówce, powiększony o jeszcze tegoroczny wzrost wynagrodzeń w budżetówce.


Związkowcy zwracają uwagę na obecne odczyty inflacji, które zgodnie z najnowszymi prognozami NBP szczyt będą miały dopiero na początku przyszłego roku. Na łamach Rz Pisaliśmy o tym, że w czarnym scenariuszu inflacja może dojść wtedy nawet do 26 proc. Dlatego w trakcie negocjacji z rządem związkowcy zaproponowali mniejszą podwyżkę minimalnego wynagrodzenia - do 3450 zł w styczniu i 3600 zł w lipcu, oraz 5 proc podwyżkę dla budżetówki jeszcze w tym roku i 15 proc. w przyszłym. Zarówno rząd, jak i pracodawcy nie zaakceptowali w czwartek tych stawek.

NSZZ Solidarność zapewnia, że nie zamierza godzić się na propozycje rządu i zapowiada protesty w tej sprawie.

W trakcie spotkania w RDS wiceminister finansów Piotr Patkowski zapowiedział, że w połowie sierpnia mogą się zmienić prognozy dotyczące przyszłorocznej inflacji, zmieniłby się wtedy także wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej. Rząd ma także czas do 15 września na przedstawienie własnej propozycji wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Z ostatnich zapowiedzi minister rodziny Marleny Maląg wynika, że istnieje możliwość, że ostateczna stawka minimum na przyszły rok wzrośnie. O ile, jeszcze nie wiadomo.

W czwartek w Radzie Dialogu Społecznego odbyło się posiedzenie plenarne partnerów społecznych z rządem, na której miała miejsce ostatnia runda negocjacji w sprawie podwyżki minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku i podwyżek dla budżetówki.


– Proponujemy wzrost minimalnego wynagrodzenia od stycznia 2023 r. do 3383 zł i 3450 zł od lipca i odpowiedni wzrost minimalnej stawki godzinowej najpierw do 22,10 zł i 22,50 zł – powiedziała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.

Pozostało 83% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach