Nową propozycję przedstawiły największe centrale związkowe: NSZZ Solidarność, OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych w poniedziałek w Radzie Dialogu Społecznego.
Zdaniem związkowców przyspieszenie przyszłorocznych podwyżek w budżetówce jest uzasadnione wysoką inflacją, która znacznie podniosła koszty życia Polaków. Z najnowszych prognoz NBP, przedstawionych w ostatni piątek, wynika bowiem, że do końca tego roku utrzyma się ona w przedziale od 13,2 do 15,4 proc., a w przyszłym – od 9,8 do 15,1 proc.
Równocześnie centrale związkowe obniżyły oczekiwania co do minimalnego wynagrodzenia. Proponują podwyżkę do 3450 zł od stycznia i 3600 zł od lipca 2023 r. To o odpowiednio 50 i 100 zł mniej niż dotąd.
Wszystko wskazuje, że ta propozycja nie znajdzie akceptacji ani pracodawców, ani rządu. Biznes ciągle dyskutuje nad ostatecznym stanowiskiem w tej sprawie. Aktualne zakłada zgodę na podwyżkę minimalnego wynagrodzenia do 3383 zł oraz 3450 zł zaproponowane przez Ministerstwo Rodziny i 7,8 proc. podwyżki w budżetówce – o zakładany obecnie przez rząd wskaźnik inflacji w przyszłym roku.
Po stronie rządu też nie widać chęci do zwiększonych podwyżek w budżetówce. Związkowcy zapowiadają, że usługi publiczne i skarbówka są gotowe do protestów.