Na pewno docierają do Pani sygnały o zamiarze kontynuowania reformy sądownictwa przez rząd. Czy Pani zdaniem jest ona potrzebna, a jeżeli tak to w jakim zakresie?
Informacje takie docierają do mnie jedynie z mediów. Wiem na ten temat tyle samo, co Pan Redaktor, albo mniej. Jeśli chodzi o sądy powszechne, to od dawna uważam, że potrzebna jest reforma wspierająca przede wszystkim sędziów sądów rejonowych, ograniczająca liczbę stanowisk funkcyjnych, zmieniająca model awansowy. Nieporozumieniem jest, że awans sędziego w Polsce uzależniony jest od istnienia wolnego etatu. To frustrujące i powodujące niezdrową konkurencję. Uważam również, że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie zespołów orzeczniczych (tzw. biur sędziego), gdzie sędzia miałby stały skład współpracowników (asystenta, urzędnika sądowego, ewentualnie referendarza) i sam zarządzał swoimi sprawami przy ich pomocy. Pozwoliłoby to na uwolnienie wielu stanowisk przewodniczących wydziału, a także umożliwiłoby obiektywną ocenę sprawności takiego zespołu. Postuluję to od dawna.
Mówi się też od dalszej reformie SN, która miałaby polegać generalnie na łączeniu izb, i okrojeniu jego składu do nieco ponad 20 sędziów, czy to dobry pomysł, aby zmniejszać skład SN.
Jeśli chodzi o zmniejszenie liczby sędziów SN do 20 – choć ostatnio media podały liczbę 70 – to wypowiadałam się na ten temat podczas Zgromadzenia Ogólnego w maju i zdania nie zmieniłam. W moim przekonaniu to byłby zły pomysł, szczególnie jeśli wiązałby się z przeniesieniem rozpoznawania skarg kasacyjnych do sądów apelacyjnych. Mało konkretne i sprzeczne informacje jakie pojawiają się na ten temat w mediach niepotrzebnie nakręcają atmosferę. Poczekajmy spokojnie na jakiś konkretny projekt, do którego będzie można się odnieść.
Jak zakończyć spór o sądownictwo z UE, jaka jest droga do tego, czy w ogóle ten spór można jeszcze zakończyć?
W moim przekonaniu trzeba przedstawić rzetelne argumenty przez obie strony i rozmawiać, a nie warczeć na siebie. Niestety moje doświadczenie jako Pierwszego Prezesa wskazuje, że z tą rzetelnością nie jest najlepiej. Podam przykłady: w jednym z raportów przeznaczonych dla Rady Europy znalazło się stwierdzenie, że skargę nadzwyczajną do IKNiSP i to od wyroków SN może wnieść Prokurator Generalny, co zostało porównane do „systemu sowieckiego". W raporcie tym nie wspomniano, że skarga nadzwyczajna może zostać wniesiona przez jeszcze inne podmioty, w tym przez RPO, ani że nie przysługuje ona od orzeczeń SN. Komisja monitorująca, która była w SN styczniu tego roku nie spotkała się ani z sędziami z ID, ani z sędziami z IKNiSP. W moim przekonaniu naruszyło to podstawową zasadę cywilizowanego świata – prawo do bycia wysłuchanym. I być może to właśnie było przyczyną rażących przekłamań w raporcie. Takich przykładów jest wiele i odnoszę czasem wrażenie, że instytucje UE są wprowadzane w błąd.
Czy SN podejmie uchwałę w sprawę frankowiczów, kiedy można się tego spodziewać rozstrzygnięć w tym zakresie?
Rozstrzygnięcie spraw tzw. frankowych za pomocą jednej uchwały całej Izby Cywilnej SN jest prawdopodobnie niemożliwe, ponieważ umowy zawierane przez poszczególne banki w różnych okresach miały różną treść i różne mogą być też konsekwencje ich zawarcia. Poszukiwanie zagadnienia prawnego, które rzeczywiście porządkowałoby orzecznictwo sądów, jest bardzo trudne. Może się okazać, że wypowiedź SN, która w założeniu miała porządkować sytuację, spowoduje jeszcze większe zamieszanie. Obecnie pracujemy nad analizą dotyczącą tych problemów prawnych i zapadnie decyzja czy i jakie pytanie, a może raczej pytania, powinny zostać przedstawione pełnemu składowi IC. Możliwe też, że wpływające do SN skargi nadzwyczajne w tzw. sprawach frankowych będą stanowiły tu dodatkową inspirację.
Co sądzi Pani o kandydaturze Amy Coney Barrett, która została rekomendowana przez Donalda Trumpa na urząd Sędziego SN w USA
Nie znam zbyt dobrze tej postaci. Jednak rzemiosła sędziowskiego uczyła się od Antonina Scalii i jest sędzią z należytym respektem odnoszącym się do tekstu normatywnego. Nie traktuje go jako przyczynku dla rozwijania sędziowskiej kreatywności – co stało się zmorą współczesnego wymiaru sprawiedliwości. Ten tekstualizm Amy Coney Barret budzi moje zaufanie jako sędziego, który całe życie orzekał na pierwszej linii i nie przestał orzekać jako Pierwszy Prezes. Nie ukrywam też, że moją sympatię jako kobiety wzbudza fakt, że kandydatka na sędziego Sądu Najwyższego jest matką siódemki dzieci, co nie uniemożliwiło jej rozwijania kariery prawniczej.
Rozmawiał Tomasz Pietryga