Karin Pettersson, bo o nią chodzi, przez wiele lat pełniła funkcję ordynatora i kierowniczki oddziału położniczego w uniwersyteckim szpitalu Karolinska. Straciła pracę, ponieważ okazała „rażącą nielojalność wobec pracodawcy”, nie zgłaszając szpitalowi wszystkich dodatkowych obowiązków podczas swojego zatrudnienia w placówce. A jest zaangażowana we wspólnocie wyznaniowej i piastuje funkcję przewodniczącej zarządu spółki zdrowotnej do niej należącej. Według dochodzenia lekarka miała też wygłaszać odczyty dla firmy farmaceutycznej, co zostało zaakceptowane przez jej szefa (początkowo zlecenia nie udokumentowano jednak prawidłowo). Co ważne, otrzymywane za część dodatkowych projektów honoraria miały być wypłacane bezpośrednio Karin Pettersson, zamiast – zgodnie z przyjętymi zasadami – powędrować na konto szpitala.
W zarzutach powoływano się także na fakt, że lekarka używała służbowej e-skrzynki do prywatnej korespondencji i nie była obecna w szpitalu w niektórych przypadkach w czasie pracy.
Czytaj więcej
Rzecznik ds. dyskryminacji przedstawił akt oskarżenia przeciwko regionowi Uppsala za dyskryminację muzułmanki w przychodni zdrowia.
Źródłem informacji o postępowaniu lekarki był anonimowy donos pracownika. Najpierw zawieszono ją w czynnościach służbowych, a następnie wręczono wypowiedzenie. Przypadek zgłoszono na policję. Zarzuty zostały zebrane w obszernym raporcie opracowanym przez adwokatów, którzy zweryfikowali maile Karin Pettersson z ostatnich kilku lat.
I właśnie fakt, że kancelaria prawna szpitala zleciła adwokatom zbadanie elektronicznej korespondencji lekarki z ostatnich czterech lat, jest – zdaniem ekspertów – wyjątkowym posunięciem. Maile mogą być bowiem przedmiotem kontroli jedynie w przypadkach podejrzenia o poważne zaniedbania w obowiązkach.