Minister integracji i migracji apelował, by Szwedzi nie wybierali się indywidualnie na ukraińską granicę ratować uchodźców. „Prywatne inicjatywy na łapu- capu mogą tylko stworzyć więcej nieporządku na terenie już ogarniętym chaosem” – mówił socjaldemokratyczny minister Anders Ygeman.
I choć dziękował Szwedom za wspieranie ukraińskich uchodźców, to wyraźnie odradzał im udawanie się na polsko-ukraińską granicę, by stamtąd zabierać swoimi samochodami uciekających przed rosyjskim agresorem. Jeśli zaś już ktoś chce jechać na granicę, powinien to robić w ramach większej organizacji, która ma kontakty na miejscu – tłumaczył na konferencji z Urzędem Migracji. Jednocześnie nie zachęcał do przyjmowania w swoich domach ukraińskich rodzin, apelując, by najpierw się dobrze zastanowić. Istnieje ryzyko, że osoba, która otworzy podwoje swojego domu, „niezupełnie rozumie, w co się angażuje”. Trzeba być zupełnie pewnym, że się jest w stanie mieć pod swoją pieczą obce osoby przez dłuższy czas, np. rok. Jeżeli tak nie jest, będzie to niedźwiedzia przysługa – oceniał. Obawy ministra dotyczą też ryzyka, że osoba prywatna może wykorzystać przybyszów jako siłę roboczą lub w handlu ludźmi.
Do ostrożności namawia też ekspert Czerwonego Krzyża ds. kryzysu Sara Hedrenius. Choć ocenia bardzo pozytywnie fakt, że po inwazji Rosji na Ukrainę wielu Szwedów zaoferowało przyjęcie w swoich domach uchodźców, przestrzega, by decyzję przemyśleć. To wymaga bowiem poświęcenia. Przybyszom z Ukrainy należałoby oferować „pierwszą pomoc psychologiczną”, ale i wiele czasu, by pomóc w nawiązywaniu kontaktów z władzami – podkreślała.
Czytaj więcej
Szwedzi, którzy nie zaznali wojny 200 lat, interesują się swym bezpieczeństwem.
Według prognoz Urzędu Migracji do lata tego roku do Szwecji może dotrzeć ponad 200 tys. uchodźców z Ukrainy (choć kalkulacje są niepewne) i rząd z tego powodu zapowiedział wprowadzenie kontroli dokumentów na granicy.