Przywileje dla kobiet nie zastąpią usuwania barier

W dyskusjach o kwotach i parytetach dla pań zapomina się często o ograniczeniach hamujących kobiece kariery.

Publikacja: 15.09.2015 21:00

Uczestnicy dyskusji od prawej: Bożena Lublińska–Kasprzak, prezes PARP, Beris Gwynne, dyrektor World

Uczestnicy dyskusji od prawej: Bożena Lublińska–Kasprzak, prezes PARP, Beris Gwynne, dyrektor World Vision International, Andrzej Maciejewski, szef polskiego biura Spencer Stuart, Beata Stelmach, prezes GE na Polskę i kraje bałtyckie, Gorana Comić, wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Narodowego Serbii i moderator dyskusji Anita Błaszczak z „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski

W ubiegłym roku odsetek firm prowadzonych przez kobiety wzrósł w Polsce do 42 proc. (z 36 proc. w 2009 roku), a panie mają też spory, bo już 30-proc., udział wśród sołtysów w naszym kraju. Te dane, cytowane w Krynicy przez Bożenę Lublińską-Kasprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, potwierdzają rosnącą rolę kobiet w życiu politycznym i biznesie. Nic więc dziwnego, że debata „Rzeczpospolitej" zorganizowana pod nieco prowokacyjnym tytułem „Dlaczego kobiety powinny rządzić światem" przyciągnęła podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy dziesiątki uczestników, a zwłaszcza uczestniczek konferencji.

Jak podkreślała Gorana Comić, wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Narodowego Serbii, po tysiącach lat pełnienia roli opiekunek i ws parcia dla mężczyzn udział w rządzeniu po prostu kobietom się należy. – Udział na równi i w dialogu z mężczyznami – zaznaczała serbska polityk, ubolewając, że kobiety wybierające karierę polityczną nadal muszą udowadniać, że się do niej nadają, podczas gdy mężczyzn traktuje się zwykle jako urodzonych Bismarcków.

Niedoceniana praca

W biznesie nie jest inaczej. – Polityka i biznes rządzą się tymi samymi mechanizmami. Kobiety muszą włożyć dużo więcej pracy, by osiągnąć te same stanowiska co mężczyźni – podkreślała Beata Stelmach, prezes GE na Polskę i kraje bałtyckie. Według niej kobietom bardzo pomogła tocząca się od lat dyskusja, w której zwraca się uwagę na ich trudniejszy start i zachęca do walki o swoje prawa. Jednak nad dyskusjami nadal ciążą uprzedzenia mające wielowiekową tradycję.

Szefowa GE przypominała opinie twórcy rynkowej ekonomii Adama Smitha, który twierdził, że praca domowa nie przyczynia się do zwiększania wartości gospodarki. Na jej wymierną wartość zwróciła uwagę dopiero grupa ekonomistów z Chicago, na czele z Garym Beckerem, która jednak to właśnie jej przypisali niższe zarobki pań. Argumentowali, że pracująca kobieta obciążona dodatkowo mnóstwem domowych obowiązków jest tak zmęczona, że nie może być tak efektywna jak mężczyzna, który w domu może odpocząć. A wypoczęty jest potem bardziej wydajny w pracy, więc jest naturalne, że zarabia więcej...

Beata Stelmach przypominała, że choć kobiety w krajach OECD są dziś lepiej wykształcone od mężczyzn, to nadal zarabiają mniej, nawet na równorzędnych stanowiskach. Andrzej Maciejewski, szef polskiego biura Spencer Stuart, firmy Executive Search rekrutującej top menedżerów (i jedyny mężczyzna uczestniczący w panelu), zaznaczał jednak, że na najwyższych stanowiskach nie ma różnic w zasadach wynagradzania. Firmy, szukając menedżerów, nie zakładają, że zatrudnienie kobiety będzie tańsze. – Wszystko zależy od aspiracji, sprawności i umiejętności negocjacyjnych samej zainteresowanej – twierdził Maciejewski.

Dwa światy

Szef Spencer Stuart przyznał jednak, że w biznesie mamy dzisiaj dwa światy Jeden to świat międzynarodowych firm, które rozumieją znaczenie różnorodności i przekładają to na określone procesy i rozwiązania. One też, rekrutując menedżerów, często oczekują, by na tzw. krótkiej liście kandydatów przynajmniej połowę stanowiły kobiety. W globalnych firmach dochodzi nawet niekiedy do odwróconej dyskryminacji.

Tak bywa, gdy powołanie na dane stanowisko kobiety jest dla firmy jedyną szansą, by spełnić wewnętrzny cel określonego udziału kobiet we władzach. W rezultacie w takich sytuacjach preferowana jest dobra kandydatka, co zdaniem Andrzeja Maciejewskiego można uznać za przykład wyrównywania pewnych zaszłości. – Jesteśmy dzisiaj w takim dziejowym momencie, że kobiety mają swoje pięć minut. W wielu firmach odczuwalna jest presja regulatora, rynku czy wewnętrznych ustaleń, by zwiększyć ich udział we władzach – zaznaczał szef Spencer Stuart.

Zwracał jednocześnie uwagę, że tej presji nie widać jeszcze w polskich firmach, gdyż ani nasi biznesmeni, ani politycy nie wychodzą na razie poza debaty (choć jako pierwsze jaskółki zmian można uznać niedawne powołanie kobiet do rad nadzorczych w kilku bankach).

Kobieca ręka

W dyskusji o udziale kobiet w polityce i biznesie trudno było uniknąć pytania o tzw. kobiecy styl zarządzania. Andrzej Maciejewski zwracał uwagę, że choć według statystyk kobiety mają wyższą inteligencję emocjonalną i wnoszą bardziej empatyczny rys do dyskusji, to jednak na wyższych stanowiskach – zarówno w biznesie, jak i w polityce – ludzkość przywykła umieszczać osoby najgłośniejsze, najbardziej zdecydowane, zdeterminowane i bezwzględne. Takie, które potrafią swoją charyzmą i siłą woli nagiąć lub przekonać innych do swojej wizji – zaznaczał szef Spencer Stuart. Dlatego też wiele kobiet nastawionych na karierę musiało się dostosować do takich warunków – zgodnie z powiedzeniem, że jeśli wchodzą między wrony, muszą krakać jak i one.

– Niektóre z moich najgorszych doświadczeń były związane z kobietami, które zachowywały się jak mężczyźni – wspominała Beris Gwynne, dyrektor organizacji pozarządowej World Vision International, ubolewając, że nasze społeczeństwa premiują chęć współzawodnictwa, a nie współpracy. – Kobiety, które wnoszą inne nastawienie, bardziej relacyjne, są często pomijane i mają niewielkie szanse na sukces we współczesnej korporacyjnej czy politycznej kulturze. Mamy więc obowiązek, by próbować zmienić tę sytuację – podkreślała dyrektor World Vision International.

Andrzej Maciejewski zaznaczał jednak, że w biznesie sytuacja staje się już bardziej zróżnicowana – do najwyższych stanowisk dochodzą bowiem ludzie bardziej wyważeni, introwertyczni, dalecy od kojarzonej zwykle z szefem osobowości alfa (tak często bywa, gdy na czele firmy staje CFO, czyli szef finansów).

Zmiana tonu

Podział na męski i kobiecy styl zarządzania kwestionowała Beata Stelmach. Według niej, nawet jeśli kobiety są łagodniejsze i rzadziej przeklinają, to prawdziwy lider, niezależnie od płci, musi mieć cechy, które pociągną zespół – w tym przygotowanie, doświadczenie, ale także odwagę w podejmowaniu trudnych decyzji. – W dzisiejszym świecie ważne są predyspozycje do wykonywania określonego zadania, a nie płeć – podkreślała prezes GE Polska.

Uczestnicy panelu zwracali jednak uwagę na różnice w podejściu kobiet i mężczyzn do kariery. Gorana Comić mówiła o bardzo wyraźnej różnicy między mężczyznami a kobietami wstępującymi do partii politycznych. – Mężczyźni zadają na wstępie pytanie: jakie stanowisko mogę tu objąć, a kobiety: co ja tutaj mogę zrobić.

Andrzej Maciejewski zaś wskazywał na ciekawe zjawisko w spółkach, gdy zdominowana przez mężczyzn rada nadzorcza dokooptowuje kobietę. Wówczas nie tylko ton debaty robi się łagodniejszy, ale też często poprawia się jakość pracy. To dlatego, że panie przychodzą na posiedzenia tak dobrze przygotowane, że zawstydzają kolegów (ci nierzadko przychodzą „z marszu"). – To zaczyna być ambarasujące, że kobieta może nie mówi najgłośniej przy stole, ale ona jedna mówi do rzeczy – puentował szef Spencer Stuart.

Ułatwić godzenie ról

Beata Stelmach zwracała uwagę, że nie wszystkie kobiety marzą o karierze lidera. Natomiast tym, które są do niej gotowe, bardziej niż parytety potrzebne są organizacje uczące budować networking i wiarę w siebie. – Mówienie o parytetach czy kwotach powinno się sprowadzać – i coraz częściej się do tego sprowadza – że nie wyznaczamy sobie sztywnych ram, ale cele, których wypełnienie będzie z korzyścią dla organizacji – zaznaczała szefowa GE.

Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes PARP (gdzie 80 proc. pracowników to kobiety), podkreślała, że firmy i instytucje mają dziś do wyboru bardzo wiele instrumentów, także prawnych, które ułatwiają godzenie pracy z obowiązkami domowymi czy rodzicielskimi. – Pracodawcy, niestety, nie wykorzystują ich na większą skalę – ubolewała prezes PARP, podkreślając np. atuty wdrożonej w jej agencji telepracy (z której chętnie korzystają nie tylko kobiety).

Zwracała też uwagę na dużą rolę kobiet na stanowiskach menedżerskich, które nie tylko mogą być wzorem do naśladowania dla swych młodszych koleżanek, ale też realną pomocą w karierze. Dużo lepiej mogą się bowiem wczuć w potrzeby innych kobiet. Tym bardziej że często z własnego doświadczenia najlepiej wiedzą, co jest potrzebne, by pogodzić pracę z życiem rodzinnym. Wiedzą, że przydatne są elastyczne godziny pracy, że nie należy organizować zebrań czy spotkań o 7 rano albo o 17, co destabilizuje dzień pracujących rodziców.

Ułatwić zawodowe kariery kobiet

Przedsiębiorstwa chcące zwiększyć różnorodność płci we władzach powinny przede wszystkim zadbać o usunięcie licznych barier, które wciąż ograniczają możliwości kariery zawodowej kobiet – wynika z badania Spencer Stuart, międzynarodowej firmy Executive Search, które objęło 30 członków zarządów i szefów HR firm z regionu EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka).

Choć wszyscy podkreślali, że różnorodność we władzach firm zwiększa ich konkurencyjność, to zgodnie krytykowali obowiązkowe kwoty dla pań jako metodę osiągania tego celu. Za dużo bardziej potrzebne uznali usuwanie utrudnień w godzeniu pracy z życiem prywatnym czy walkę z wciąż silnymi stereotypami i uprzedzeniami w postrzeganiu roli kobiet. Kluczowe są też wskaźniki i mierniki sytuacji w firmie – w tym ustalanie celów (np. udziału kobiet we władzach) i monitorowanie zmian. – To, co jest zmierzone, jest zrobione – podkreślają eksperci Spencer Stuart, zaznaczając, że bardzo wiele zależy też od nastawienia menedżerów, a zwłaszcza zarządu. Do zmiany tego nastawienie niekiedy niezbędny jest coaching, którego (wraz z mentoringiem) potrzebują także utalentowane kobiety. Nie da się tego osiągnąć w krótkim czasie, ale zwiększenie różnorodności w firmie wymaga długoterminowego planu, do którego powinna być dopasowywana każda pojedyncza inicjatywa w tej dziedzinie.

W ubiegłym roku odsetek firm prowadzonych przez kobiety wzrósł w Polsce do 42 proc. (z 36 proc. w 2009 roku), a panie mają też spory, bo już 30-proc., udział wśród sołtysów w naszym kraju. Te dane, cytowane w Krynicy przez Bożenę Lublińską-Kasprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, potwierdzają rosnącą rolę kobiet w życiu politycznym i biznesie. Nic więc dziwnego, że debata „Rzeczpospolitej" zorganizowana pod nieco prowokacyjnym tytułem „Dlaczego kobiety powinny rządzić światem" przyciągnęła podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy dziesiątki uczestników, a zwłaszcza uczestniczek konferencji.

Pozostało 94% artykułu
Rynek pracy
Boom na złote rączki. Terminy sięgają miesiąca
Rynek pracy
Pomimo szturmu na oferty pracy firmom wciąż trudno o talenty
Rynek pracy
Brakuje pracowników w Królewcu. Rosja sięga po Hindusów
Rynek pracy
Jakich pracowników potrzebują firmy w Polsce
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek pracy
Płace rosną, ale kosztem miejsc pracy