– Ukraińcy nie czekają już w kolejce po pracę – twierdzi Krzysztof Inglot, ekspert i założyciel agencji zatrudnienia Personnel Service, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z zagranicy, w tym głównie z Ukrainy. Jak przyznaje, w obecnym ożywieniu na rynku pracy, które obserwuje od maja, zaskoczyła go niska podaż pracowników z Ukrainy. – Zazwyczaj czekali oni na wysyp ofert w tym okresie, ale coś się tym razem zmieniło – ocenia Inglot.
Według niego malejąca podaż pracowników z Ukrainy jest widoczna we wszystkich branżach. Najmniejszym problemem jest w pracach dorywczych, zwłaszcza tych dostępnych dla kobiet. Utrzymuje się za to widoczny od początku wojny deficyt mężczyzn z Ukrainy.
Czytaj więcej
Czy Marokańczycy będą zbierać truskawki w Polsce? Polscy producenci owoców nerwowo szukają pracowników także w Nepalu, Indonezji i innych krajach Azji, a nawet Afryki.
Zbyt mały wybór ofert
Zdaniem eksperta Personnel Service za obecny deficytem pracowników z Ukrainy stoi wyraźnie odczuwalne na rynku pracy spowolnienie w gospodarce. Dobrze pokazał to opisany ostatnio w „Rzeczpospolitej” raport Polskiego Forum HR za I kwartał tego roku, gdy zatrudniono łącznie 235 tys. pracowników tymczasowych – to ponad 6-proc. spadek w porównaniu z początkiem 2022 r.