Rusłan Szoszyn: Rosja grozi Polakom bronią atomową. Dlaczego nie Amerykanom, Brytyjczykom czy Francuzom?

Propaganda Kremla przekonuje, że rosyjski atak taktyczną bronią nuklearną w któryś z „mniejszych” krajów NATO jest całkiem możliwy. Nuklearni gracze sojuszu muszą uświadomić Władimira Putina, że odpowiedzą tym samym.

Publikacja: 04.06.2024 16:00

Władimir Sołowiow

Władimir Sołowiow

Foto: Telegram

– Weźmy na przykład Polskę, która leży najbliższej nas. Jest jednym z najbardziej prawdopodobnych kandydatów do stania się takim teatrzykiem wojny nuklearnej. Znajdzie się tam 20 dużych miast? Wątpię. Nawet jeżeli policzyć, że na każde miasto trzeba przeznaczyć po dwie głowice, to potrzebnych jest tylko 30–40 głowic. Wystarczy wystrzelenie z jednego dywizjonu iskanderów [...] Po 10–15 minutach Polska jako państwo, a Polacy jako naród znikają z oblicza ziemi razem ze swoim językiem – straszył ostatnio w programie Sołowiowa prokremlowski ekspert wojskowy Konstantin Siwkow.  Apelował do narodów Europy „mocno się zastanowić nad tym, co wyczyniają”. 

Miedwiediew grozi uderzeniem na Polskę 

Emerytowany oficer armii rosyjskiej popłynął z nurtem, gdyż groźby pod adresem „małych państw NATO” kierował ostatnio również Władimir Putin. – Powinni pamiętać o tym, że to państwa niewielkie terytorialnie, ale mocno zaludnione. I to powinni mieć na uwadze – sugerował, mając zapewne na myśli skutki uderzeń rosyjską taktyczną bronią nuklearną. Mówił to w kontekście możliwych uderzeń zachodnią bronią przez Ukraińców w terytorium Rosji. Użyciem broni taktycznie co jakiś czas grozi też Polsce były prezydent i zastępca Putina w Radzie Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew. – Jeżeli tak pójdzie dalej, gwarantowana strefa sanitarna będzie przebiegała gdzieś na granicy z Polską albo już na terenie Polski. I to bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza że taktyczna broń nuklearna, z użyciem której nasz kraj przeprowadza ćwiczenia, można interpretować różnie – pisał niedawno na swoim kanale w Telegram.

Czytaj więcej

Putin grozi Kijowowi: Jeśli polskie wojsko wejdzie na Ukrainę, już jej nie opuści

Dlaczego Putin i jego propagandyści często grożą „małym” państwom Europy, do grona których pogardliwie zaliczają Polskę, a nie straszą bombą atomową mieszkańców Waszyngtonu, Paryża czy Londynu? Przecież to z tamtych krajów nad Dniepr już docierają albo niebawem mogą dotrzeć rakiety dalekiego zasięgu, które tak mocno niepokoją Kreml. Sprawa jest prosta.

Rosja woli straszyć słabszych i testować reakcję silniejszych graczy NATO

Na Kremlu wiedzą, że grożenie bronią atomową nuklearnym mocarstwom sojuszu może wystraszyć tamtejsze społeczeństwa i zmotywować rządy tych krajów do jeszcze większego zaangażowania w wojnę po stronie Ukrainy. I nie chodzi nawet o wysłanie amerykańskich, francuskich czy brytyjskich żołnierzy nad Dniepr. Wystarczy, że przekażą znacznie bardziej groźniejszą broń (np. najnowsze rakiety manewrujące dalekiego zasięgu), większą ilość systemów obrony przeciwlotniczej, kilkaset śmigłowców i myśliwców bojowych. Po za tym Moskwa nie chce mobilizować przeciwko sobie całej potęgi militarnej NATO.

Moskwa nie chce mobilizować przeciwko sobie całej potęgi militarnej NATO. Woli zagrozić słabszym, przetestować reakcję silniejszych, a przy okazji spróbować doprowadzić do pęknięcia w sojuszu

Woli zagrozić słabszym, przetestować reakcję silniejszych, a przy okazji spróbować doprowadzić do pęknięcia w sojuszu. Nieprzypadkowo Miedwiediew i rzesza kremlowskich propagandystów ciągle podważają art. 5 traktatu północnoatlantyckiego. Co jakiś czas sugerują, że uderzenie taktyczną bronią nuklearną na mniejsze, słabsze i nieposiadające broni jądrowej państwo sojuszu nie spowoduje adekwatnej reakcji pozostałych państw NATO.

Teza Kremla jest prosta – z powodu Polski czy państw bałtyckich Amerykanie czy Brytyjczycy nie będą chcieli ginąć w wojnie atomowej z Rosją.

Atomowe mocarstwa NATO muszą wysłać Rosji niedwuznaczną odpowiedź

Nie można więc dopuścić, by powtarzane wielokrotnie kłamstwo propagandy Putina utrwaliło się w dyskursie publicznym, posiało ziarno nieufności wśród sojuszników, wzbudziło podejrzenia, wywołało obawy co do determinacji NATO. 

Czytaj więcej

Oficer ukraińskich sił specjalnych: Rosjanie będą próbowali otoczyć Charków

Zachodni przywódcy państw posiadających przyciski do broni nuklearnej muszą więc przypominać Rosjanom, że ich przywódca jest w głębokim błędzie. Muszą wysyłać niedwuznaczny przekaz: uderzenie nuklearne w jedno z sojuszniczych państw powoduje nuklearną odpowiedź całą pięścią NATO w Rosję. I warto pamiętać, że rosyjska dyktatura rozumie tylko język sił. Słabych bezlitośnie pożera.

– Weźmy na przykład Polskę, która leży najbliższej nas. Jest jednym z najbardziej prawdopodobnych kandydatów do stania się takim teatrzykiem wojny nuklearnej. Znajdzie się tam 20 dużych miast? Wątpię. Nawet jeżeli policzyć, że na każde miasto trzeba przeznaczyć po dwie głowice, to potrzebnych jest tylko 30–40 głowic. Wystarczy wystrzelenie z jednego dywizjonu iskanderów [...] Po 10–15 minutach Polska jako państwo, a Polacy jako naród znikają z oblicza ziemi razem ze swoim językiem – straszył ostatnio w programie Sołowiowa prokremlowski ekspert wojskowy Konstantin Siwkow.  Apelował do narodów Europy „mocno się zastanowić nad tym, co wyczyniają”. 

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki